Co tu dużo mówić. Ja to czasem mam pomysły. Sezon praktycznie już się kończy. Dzień coraz krótszy a i na dworze coraz zimnej. Mając jednak perspektywę czterech dni wolnych postawiłem zrealizować choć w okrojonej wersji jedną z wypraw. Z różnych powodów nie udało mi się przejechać trasy z Rzeszowa do Przemyśla. Stąd wymyśliłem, że odwiedzę chociaż Przemyśl i pokręcę się po tamtejszych okolicach. Szybki zakup biletów i można było jechać. Rzecz jasna z dwiema przesiadkami ze dość sprawnie dojechałem do Radymna. Stamtąd już rowerem ruszyłem w kierunku Przemyśla. W planach miałem dłuższy postój w Bolestraszycach. Do pokonania miałem raptem niecałe 20 kilometrów. Tempo jazdy nie było oszałamiające ale w miarę sprawnie dojechałem do owych Bolestraszyc. Znajduje się tam jak się miało okazać piękne arboretum. Kiedyś czytałem, że warto je odwiedzić. I muszę potwierdzić, że faktycznie warto wydać 25 złotych na bilet. Oczywiście obecnie na terenie arboretum nie jest tak pięknie jak w okresie wiosennym czy wczesną jesienią. Ale i tak długi spacer uważam za udany.
Po spacerze nieco zgłodniałem. Okazało się, że w Bolestraszycach jest nawet restauracja znajdująca się tuż obok budynku miejscowego klubu piłkarskiego o nazwie Czarni. Miejscowa drużyna, która niczym taran idzie przez rozgrywki przemyskiej B klasy w derbowym pojedynku podejmuje dziś Walawiankę Walawa. Tuż okazji dowiaduje się, że boisko gdzie są rozgrywane mecze znajduje się trochę dalej i trzeba przejść kawałek ulicą. Coś w stylu jak u Nas w Żytnie. Jedząc obiad stwierdzam, że zostanę tu i obejrzę sobie mecz. Widowisko w pierwszej połowie mocno zaskoczyło. Lider pozbawiony podobno trzech najlepszych graczy nie mógł sobie poradzić z ligowym średniakiem. Dość powiedzieć, że to goście mogli prowadzić co najmniej 2:0. Jednak napastnicy Walawianki zmarnowali dwie sytuacje sam na sam. W końcówce pierwszej połowy doszło do groźnie wyglądającego zdarzenia. Zasłabł jeden z graczy gości, którzy przez kilka minut musieli grać w dziesiątkę gdyż nie mieli żadnego rezerwowego. I po jednym z rzutu wolnych i strzale głową do gospodarze zdobyli prowadzeni. Na szczęście zawodnik gości szybko doszedł do siebie i zdecydował się grać dalej. Po zmianie stron ambitnie grająca Walawianka wyrównała. Czarni szybko jednak odpowiedzieli golem na 2:1. Kilka minut później po centrostrzale z wolnego zdobyli trzeciego gola. Po nim emocje się już skończyły. Miejscowi sprawiali wrażenie, że myślami są już przy bankiecie z okazji zdobycia mistrzostwa jesieni.
A mnie nie pozostało nic innego jak spokojnie dojechać sobie do Przemyśla.
Komentarze
Prześlij komentarz