Poranna runda do Nowej Soli

Nie będę się tu zbytnio rozwodził jak to pięknie rowerowo jest w okolicach Zielonej Góry. Kto był, ten doskonale o tym wie. I pomyśleć, że Lubuskie było ostatnim województwem, do którego dotarłem na rowerze. Ostatnimi czasy regularnie odwiedzam Zieloną Górę i okolice. Nie będzie wielkim zaskoczeniem, że na przyszły rok również planuję odwiedzić Lubuskie. Dziś wczesnym rankiem nie pozostało mi nic jak z Drzonkowa skierować się w stronę dzielnicy Zatonie. Na krótkim odcinku nie było ścieżki rowerowej, ale ruch zerowy, więc nie trzeba było jechać opłotkami. Po mniej więcej dwóch kilometrach wskoczyłem na drogę rowerową, którą jechałem już kilka razy. Przez wspomnianą dzielnicę Zatonie tuż przy sosnowym borze wiedzie ona do miejscowości Niedoradz. Odcinek bardzo przyjemny. Cały czas piękna droga rowerowa. W Niedoradzu odbijam na Otyń. Ta ostatnia miejscowość na niewielkim fragmencie pozbawiona jest drogi rowerowej. Trzeba niewielki odcinek pokonać po bruku. Za Otyniem czasem lepszą, czasem nieco gorszą infrastrukturą rowerową dojeżdżam do Nowej Soli. Miejscowość ta jak wiadomo lata temu słynęła z masowej produkcji krasnali ogrodowych. Dziś pozostał jedynie Park Krasnala. Zawsze go odwiedzam jak tylko jestem w Nowej Soli. Nie inaczej było dziś. Z tym, że parku pewnie z uwagi na dość wczesną porę był zamknięty. Nie pozostało mi więc nic innego jak skierować się w stronę dworca. 


Czas miałem całkiem dobry. O dziwo pociąg przyjechał o czasie. I do Katowic też dojechał planowo, dzięki czemu spokojnie przesiadłem się do drugiego pociągu. 

Komentarze