Tour wschodnią flanką ze Slite do Hemse

Dzisiejszy plan nie był wybitnie skomplikowany. Od jazda w kierunku południowym. W założeniu miało to być jakieś 90 do 100 kilometrów. Biorąc pod uwagę fakt, że w większości poruszam się szlakiem rowerowym pod Gotlandii mogłem przypuszczać, że tych kilometrów wyjdzie więcej. Początkowo jechałem drogą główną dopóki nie natrafiłem na oznaczenie szlaku, że trzeba skręcić w lewo. Trafił mi się odcinek szutrowy, ale bardzo dobrze utrzymany i oznaczony. Można powiedzieć, że jechało się jak po sznurku. Jednak najlepszy fragment miał dopiero nadejść. Jadąc mocno kamienistym szlakiem dotarłem do rezerwatu o nazwie Grogarnsberget. Piękna kamienista plaża i od czasu do czasu pojawiające się skałki niczym u Nas na Jurze. 


Można było delektować się pięknymi widokami. Tak sobie jechałem powoli wzdłuż wybrzeża podziwiając widoki. W pewnym momencie aż się zapomniałem, że trzeba było skręcić w lewo i dojechałem do drogi głównej. Przez to pewnie straciłem mały fragment szlaku nad samym morzem. Za to skróciłem nieco drogę. Szybko jednak znów wskoczyłem na szlak kierując się do Ljugarn. Po drodze spotkałem dwóch turystów z Polski, którzy początkowo powitali mnie po angielsku. Trochę było to zabawne jak powiedziałem, że nie muszą mówić do mnie po angielsku bo ja polski zdecydowanie lepiej rozumiem. Chwilę rozmawiamy i ruszam dalej. W połowie leśnego duktu na takiej krzyżówce wbrew szlakowi nawigacja zasugerowała jazdę w prawo. A przez to wjechałem do Ljugarn niejako od drugiej strony. Ale wizyty na piaszczystej plaży nie mogłem sobie odmówić. 


Po krótkim odpoczynku wróciłem do miejsca, w którym wjeżdżałem do Ljugarn po czym zgodnie ze szlakiem jechałem w stronę Hemse, gdzie dziś nocuję. Mogłem to zrobić jadąc główną drogą. Jechałem jednak zgodnie ze szlakiem gdyż po drodze czekało na mnie cmentarzysko Wikingów gdzieś z pewnie z epoki brązu. Szlakiem gotlandzkim jechałem aż do miejscowości Nar. Tam taką trasą pośrednią ruszyłem w stronę Hemse. Trzeba przyznać, że w miarę sprawnie mi poszło. Przejechałem dziś 116 kilometrów. 

Komentarze