Deszczowa wizyta u Chopina w Dusznikach Zdrój

Nie ma co ukrywać. Nie tak sobie wyobrażałem ten dzisiejszy etap. Niestety pogoda brutalnie pokrzyżowała mi plany. W sumie jestem już czwarty dzień na Dolnym Śląsku a jeszcze nie odwiedziłem tak po prawdzie Polanicy Zdrój. Moje założenie na dziś było zatem odwiedzić trzy dolnośląskie kurorty. Planowałem dojechać do Kudowy Zdrój i od tegoż uzdrowiska rozpocząć zwiedzanie. Rano było zimno, ale nie było chmur, które zwiastowałyby jakieś nadzwyczajne opady. Jadąc w kierunku Szczytnej cały czas miałem praktycznie w górkę. Kiedy dotarłem do tej miejscowości od strony Kudowy Zdrój zaczęły pokazywać się czarne chmury. A mnie czekał kolejny podjazd aż do Złotna. Dopiero tam miałem nieco zjazdu. Byłem mniej więcej w połowie drogi do Kudowy Zdrój jak zaczęło kropić. Podjąłem więc decyzję, że zjadę do Dusznik Zdrój. Tam odwiedzę Muzeum Papiernictwa oraz Park Zdrojowy a potem zobaczę jak będzie z pogodą. Można powiedzieć, że dobrze trafiłem bo obiekt wpisany na listę Pomników Historii Polski akurat otwierano. Jak nie trudno się domyślić byłem pierwszy odwiedzającym. Bilet kosztował mnie 22 złote. W cenie jest rodzaj audiobooka, z który zwiedzamy kolejne sale poświęcone historii wytwarzania papieru. Zwiedzanie trwa około godziny. W drugiej części można jeszcze samodzielnie zwiedzić salę wystawową poświęconą historii pieniądza. Ja zwiedziłem jak powierzchownie gdyż akurat przyszły jakiej krzyczące dzieci, które uniemożliwiły zwiedzanie. Można było ruszać w kierunku parku zdrojowego. 


Niestety deszcz zamiast ustawać zaczął padać jeszcze mocniej. Pokręciłem się więc tylko trochę po parku zdrojowym, gdzie trwały ostatnie przygotowania do otwarcia festiwalu Fryderyka Chopina. Lekko przemoczony zatrzymałem się na kawę i sernik. Kiedy nieco ustało ruszyłem z powrotem w kierunku Złotna. Tam rozważałem czy mimo wszystko nie jechać na Kudowę Zdrój. Niby chmury zaczęły przechodzić, ale pewności nie było czy znów nie zaczną się gromadzić. Zjechałem więc tym razem poza małym podjazdem do Szczytnej. Tam w urzędzie dopytuję gdzie znajdują się ławeczki wojaka Szwejka i Zagłoby. Okazuje się, że jadę w tamtym kierunku a do tego obie ławeczki są tuż obok siebie. Nie trzeba będzie więc niepotrzebnie jeździć. 


Przysiadałem się na chwilę do obu jegomości. Następnie mając ty razem delikatny zjazd dotarłem do Polanicy Zdrój, która przywitała mnie promieniami słońca. Ruszyłem więc na mały rekonesans. Pora była obiadowa więc i ludzi było sporo. Pokręciłem się trochę po deptaku jak również parku zdrojowym. Trudno było nie zatrzymać się choćby na chwilę przy ławeczce arcymistrza szachowego Akiby Rubinsteina. 


Wracając na deptaku zatrzymałem się na obiad. I tam wpadłem na pomysł, że nie pojadę tą drogą, którą jechałem rano tylko od drugiej strony dotrę do miejsca noclegowego. W efekcie miałem dużo trudniejszy podjazd, za to widok na Polanicę Zdrój piękny. 

Komentarze