Lekko zachmurzone niebo nie pozostawiało złudzeń. Trzeba powoli opuszczać gościnne tereny Podlasia. Plan na dziś był bardzo prosty. Ot przejechać odcinek od miejscowości Rutka Tartak do Suwałk. Niby można jakimiś bocznymi dróżkami jechać. Postanowiłem jednak nie komplikować sobie życia i ruszyłem prosto drogą wojewódzką na Suwałki. Wyjechałem dość wcześnie więc ruch na drodze był znikomy. Teren jak już wczoraj wspominałem mocno pagórkowaty. Szczególnie mocno dał mi się we znaki podjazd w miejscowości Sidory. Średnie nachylenie na odcinku około kilometra miało siedem procent. Było co podjeżdżać choć część osób uzna pewnie, że to mało. Za Sidorami teren wyraźnie się wypłaszczał. bardzo sprawnie dotarłem do Jeleniewa gdzie widać było, że ruch samochodowy robi się coraz większy. Na rogatkach Prudziszek czekała jednak na mnie droga rowerowa, którą już na spokojnie jechałem sobie do Suwałk. Przy wjeździe do miasta robię dłuższą przerwę na drugie śniadanie. A potem drogą rowerową docieram do centrum. Odwiedzam punkt informacji turystycznej gdzie zaopatruje się z mapkę. Na dłuższe zwiedzanie to dziś czasu nie miałem. Ale dowiedziałem się, że z Suwałk do Sejn jest droga rowerowa wzdłuż drogi wojewódzkiej. Od razu skojarzyłem, że wczoraj niewielkim odcinkiem tejże drogi jechałem. I nie pierwszy raz złość człowieka bierze, że w łódzkim tak nie mozna zadbać o rowerową brać. Kierując się w kierunku zalewu przysiadam się na chwilę do Marii Konopnickiej.
Na odwiedzenie muzeum niestety nie mam czasu. Odpoczywam dłuższą chwilę nad zalewem. Po czym jeszcze zatrzymuje się na herbatę w okolicy ławeczki bluesmana. A potem już tylko na dworzec. Z myślą, że czeka mnie siedem godzin jazdy w sumie trzema pociągami. Nie mniej jednak warto było odwiedzić ten zakątek, w którym jeszcze nie byłem. A dość powiedzieć, że warto będzie tam jeszcze kiedyś wrócić.
Komentarze
Prześlij komentarz