Podający od wczesnych godzin porannych deszcz nie napawał optymizmem. Na szczęście zanim się zebrałem do jazdy przestało padać. Nie mniej jednak ołowiane chmury ostrzegały, że znów może z nich spaść deszcz.
Trasę na dziś a przynajmniej jej blisko połowę miałem już zapamiętaną. Wszak pierwszy odcinek wiódł tą sama drogą co wczoraj. A zatem najpierw przez przedmieścia Opavy w kierunku jedynie mi znanego skrótu, którym dotarłem do Velkich Hostic. Następnie przez pola golfowe do parku, w którym znajduje się piękny pałac. Mam tu na myśli oczywiście miejscowość Kravare. Na jej rogatkach odbiłem w lewo kierując się na Bolatice. Odcinek może niezbyt długi ale wymagający. Trzeba było bowiem pokonać niby niepozorny, ale dość wymagający pagórek. Od Bolatic ruszyłem w stronę polskiej granicy. Ten fragment trasy był nieco pagórkowaty, ale dość sprawnie dotarłem do przygranicznej miejscowości Chuchelna. Tam zrobiłem małe zakupy i zacząłem szukać drogi wiodącej do granicy z Polską. Oczywiście próżno szukać jakiegokolwiek oznakowania. Koniec, końcu trochę się pokręciłem po okolicy, by finalnie wjechać na właściwą drogę. Było jeszcze w miarę wcześnie stąd ruch praktycznie zerowy. Toteż nie szukałem żadnych lokalnych dróg, tylko jechałem prosto DW 917. Do Raciborza miałem ledwie około 12 kilometrów. Choć tabliczka z nazwą tej miejscowości pojawiła się dużo wcześniej. To najpierw trzeba było przejechać dwie dzielnice jadąc również dość spokojną na tym odcinku DK 45. Po wjeździe do centrum Raciborza skierowałem się na rynek. Tam informacja turystyczna była zamknięta. Postanowiłem więc podjechać na zamek. Po drodze musiałem mocno uważać na autochtonów. Dwie panie na krótkim odcinku weszły mi praktycznie pod koła. Za drugim razem musiałem gwałtownie przyhamować, co o mało nie skończyło się upadkiem na śliskiej nawierzchni. Na szczęście dalej już spokojnie dojechałem na zamek. Tam zwiedzanie mogłem rozpocząć o 11:00. Dowiedziałem się, że trwa ono około dwóch godzin. Zaś ja miałem jedynie godzinę lekcyjną. Musiałem odpuścić. Ale postanowiłem, że jeszcze tam wrócę. Zostałem bowiem zachęcony siecią miejscowych tras rowerowych.
Trasę na dziś a przynajmniej jej blisko połowę miałem już zapamiętaną. Wszak pierwszy odcinek wiódł tą sama drogą co wczoraj. A zatem najpierw przez przedmieścia Opavy w kierunku jedynie mi znanego skrótu, którym dotarłem do Velkich Hostic. Następnie przez pola golfowe do parku, w którym znajduje się piękny pałac. Mam tu na myśli oczywiście miejscowość Kravare. Na jej rogatkach odbiłem w lewo kierując się na Bolatice. Odcinek może niezbyt długi ale wymagający. Trzeba było bowiem pokonać niby niepozorny, ale dość wymagający pagórek. Od Bolatic ruszyłem w stronę polskiej granicy. Ten fragment trasy był nieco pagórkowaty, ale dość sprawnie dotarłem do przygranicznej miejscowości Chuchelna. Tam zrobiłem małe zakupy i zacząłem szukać drogi wiodącej do granicy z Polską. Oczywiście próżno szukać jakiegokolwiek oznakowania. Koniec, końcu trochę się pokręciłem po okolicy, by finalnie wjechać na właściwą drogę. Było jeszcze w miarę wcześnie stąd ruch praktycznie zerowy. Toteż nie szukałem żadnych lokalnych dróg, tylko jechałem prosto DW 917. Do Raciborza miałem ledwie około 12 kilometrów. Choć tabliczka z nazwą tej miejscowości pojawiła się dużo wcześniej. To najpierw trzeba było przejechać dwie dzielnice jadąc również dość spokojną na tym odcinku DK 45. Po wjeździe do centrum Raciborza skierowałem się na rynek. Tam informacja turystyczna była zamknięta. Postanowiłem więc podjechać na zamek. Po drodze musiałem mocno uważać na autochtonów. Dwie panie na krótkim odcinku weszły mi praktycznie pod koła. Za drugim razem musiałem gwałtownie przyhamować, co o mało nie skończyło się upadkiem na śliskiej nawierzchni. Na szczęście dalej już spokojnie dojechałem na zamek. Tam zwiedzanie mogłem rozpocząć o 11:00. Dowiedziałem się, że trwa ono około dwóch godzin. Zaś ja miałem jedynie godzinę lekcyjną. Musiałem odpuścić. Ale postanowiłem, że jeszcze tam wrócę. Zostałem bowiem zachęcony siecią miejscowych tras rowerowych.
Trzeba będzie kiedyś pojechać do Raciborza pojechać na nieco dłużej niż jeden dzień. Trzeba będzie koniecznie zwiedzić zamek, browar czy zwyczajnie pojeździć po pograniczu polsko-czeskim. A dziś nie pozostało mi nic innego jak tylko skierować się w stronę dworca kolejowego by zakończyć ten krótki dwudniowy tour po wspomnianym pograniczu polsko-czeskim.
Komentarze
Prześlij komentarz