Marcowy trip do Garnka

Zdecydowana poprawa pogody, która miała miejsce w sobotnie popołudnie dawała nadzieję na dobre okienko pogodowe w niedzielę. Tak też się stało. Choć trzeba przyznać, że zbyt ciepło to dziś rano nie było. Nie mniej jednak trzeba było wykorzystać słoneczne promienie i ruszyć gdzieś w trasę. Wyboru za dużego nie było. Poszedłem więc tym samym kluczem co rok temu. W końcu przynajmniej raz w roku to w Garnku wypada być. Ruszyłem nieco inaczej niż zwykle do tej legendarnej już miejscowości. Wiadomo, póki co jestem na początku sezonu, stąd forma jest jeszcze daleka od ideału. Nie mniej jednak jechało mi się całkiem sprawnie w kierunku miejscowości Szczepocice. Trzeba przyznać, że po ostatnim remoncie na dużym odcinku stan nawierzchni znacznie się poprawił. Ze Szczepocic ruszyłem w kierunku miejscowości Lgota Mała. Po drodze trafił mi się remontowany odcinek drogi. Na szczęście dało się go bez problemu przejechać. Im dłużej jechałem tym robiło się cieplej, ale nieco dokuczał co by nie mówić zimny wiatr. Z Lgoty Małej ruszyłem prosto przez Jacków, miejscowość Zdrowa do Kłomnic. Dam malutki kawałeczek pojechałem drogą główną, by zaraz za Kościołem odbić w prawo. Spacerowym można rzecz tempem dotarłem do głównego celu mojej dzisiejszej wycieczki czyli do Garnka. Tam w parku braci Reszke, o których nie raz już wspominałem zrobiłem sobie małą przerwę. W końcu przekroczyłem już półmetek dzisiejszej wycieczki i można było nieco odpocząć.


Kawałeczek za parkiem skręcam w lewo na Gidle. Przejechane kilometry trochę dawały mi się we znaki, ale jechało się w miarę dobrze. W Gidlach skręciłem w prawo gdzie czekał mnie lekki podjazd. Kiedy dotarłem do Ojrzenia czekał na mnie niewielki leśny odcinek. Na szczęście leśne dukty nie było aż nadto rozjechane przez ciężki sprzęt wywożący drewno z lasu. Końcówka etapu to już tylko jazda drogą rowerową, na pewnym etapie przez teren budowy. I już na samym końcu mała runda po mieście.

Komentarze