Pożegnanie z Lidzbarkiem Warmińskim

Żal było opuszczać urocze miejsce jakim jest Jankesówka w Wielochowie nieopodal Lidzbarka Warmińskiego. Powoli pakowałem się nie tylko ja ale i rzesza innych turystów kolarzy, którzy jak wspominałem wczoraj dotarli do tego miejsca.
Niespiesznie skierowałem się w stronę drogi rowerowej, która miała mnie zaprowadzić do Lidzbarka Warmińskiego. Po drodze minąłem nie pierwszy raz, słynna podświetlaną ścieżkę rowerową. Szkoda, że ten podświetlany odcinek ma raptem sto metrów. Już w samym Lidzbarku Warmińskim odwiedzam miejscowy Urząd Gminy przekazując moje spostrzeżenia co do odcinka ścieżki rowerowej po dawnej linii kolejowej. Oczywiście okazało się, że jeśli chodzi o infrastrukturę rowerową to jest ona przysłowiowym piątym kołem u wozy tudzież gorącym ziemniakiem.
Jeszcze tylko rzut okiem na imponujący kompleks Zamku Biskupów Warmińskich i można powoli opuszczać Lidzbark Warmiński.


Z miastem zachowam wiele, bardzo miłych wspomnień. I tylko te chcę pamiętać. Czy jeszcze kiedyś tam wrócę? Tego to nie wiedzą nawet najstarsi górale. Jedno jest pewne. To czy jeszcze kiedykolwiek zawitam do dawnej stolicy Warmii nie zależy ode mnie.
Wyjeżdżając z miasta niejako na pożegnanie pokropił mnie deszcz. A ja już zostawiając wspomnienia skupiłem się na drodze. Wszak do samego Olsztyna czekała mnie trasa, cały czas usiana pagórkami. Na domiar złego przed Jezioranami spory kawałek drogi jest zamknięty. Ale przecież Gwidon nie będzie jechał jakimiś tam objazdami. Przejechałem więc przez teren budowy, na której niewiele się dzieje. Nie ma się jednak czemu dziwić. Wszak na terenie pracuje aż czterech robotników.
Za Jezioranami odbijam w prawo na Gradki. Co jakiś czas robię sobie niewielkie postoje. O ile wczoraj dobrze mi się jechało o tyle dziś jakoś nogi słabo podawały. Nie mniej jednak jakoś toczyłem się w stronę Olsztyna. Przed obecną stolicą Warmii i Mazur natrafiłem na dwa niewielkie ciągi rowerowo-piesze. Ale już przy wjeździe do Olsztyna jest dramat. Zatrzymuję się na leśnym parkingu na dłuższy odpoczynek. Mam jeszcze kilka kilometrów do centrum. Muszę jechać lasem, po marnej jakości ścieżynce. Dopiero w mieście pojawia się droga rowerowa, którą docieram na dworzec kolejowy.

Komentarze