Majówkowy prolog w Spale

Nadzwyczaj ładna pogoda sprawiła, że już z samego rana wybrałem się na wycieczkę rowerową. Co prawda pierwszą część pokonałem pociągiem, ale już od stacji kolejowej Wolbórka rozpocząłem kręcenie kilometrów. Co prawda lekko wiało, ale nie na tyle mocno by mi to szczególnie przeszkadzało. Czas mnie nie gonił więc i tempo jazdy miałem iście spacerowe. Tak sobie kręciłem w kierunku Będkowa i dalej przez Wykno do Ujazdu. Słońce coraz mocnej przygrzewało stąd trzeba było zrobić poszukać jakiegoś sklepu. A takowy otwarty w dniu dzisiejszym był w Skrzynkach. Zrobiłem więc małe zapasy i ruszyłem w dalszą drogę. Dość sprawnie dotarłem do miejscowości Lubochnia skąd miałem już bardzo blisko do mojego głównego celu na dziś czyli Spały. Ładna pogoda sprawiła, że ta niewielka miejscowość zaroiła się od turystów. Nad Pilicą widać już było pewien ruch. Pierwsi kajakarze pojawili się na wodzie.


Kręcąc się dalej po miejscowości odwiedziłem drewniany Kościół wybudowany przez międzywojennych Prezydentów naszego kraju. A skoro już przy nich jestem to wreszcie udało mi się trafić na ławeczkę-pieniek Prezydenta Ignacego Mościckiego. Oczywiście trzeba było trochę poszukać bo autochtoni nie potrafili wskazać tego miejsca a punktu informacji turystycznej brak. A szkoda bo bez wątpienia w sezonie turystycznym by się przydał. Oczywiście podjechałem sobie również do Centralnego Ośrodka Sportu gdzie trenowała spora grupa lekkoatletów.
Dobry czas sprawił, że mogłem się zatrzymać na obiad. Co by nie mówić to Spała do tanich miejsc nie należy. Ale niech tam. W końcu nie codziennie człowiek się stołuje w miejscu gdzie przebywali przedwojenni Prezydenci Polski.
W drodze powrotnej podjechałem jeszcze do Konewki. Ale mrowie ludzi sprawiło, że zrezygnowałem ze zwiedzania miejscowego bunkra kolejowego, który zresztą wizytowałem już kilka razy. Szybko więc wróciłem do drogi wiodącej w stronę Lubochni. Po drodze zatrzymałem się raz jeszcze w Skrzynkach aby uzupełnić płyny i w Ujeździe na małą porcję lodów.
Po dotarciu na stację kolejową Wolbórka okazało się, że mam jeszcze ponad pół godziny do pociągu. Toteż zrobiłem jeszcze małą rundę do Czarnocina a na powrocie podjechałem jeszcze nad rzeczkę Wolbórka, pod obelisk upamiętniający wysadzenie mostu kolejowego przez grupę szturmową Szarych Szeregów.

Komentarze