Tour przez Odrzykoń po lizaki z Jasła

Plan na dziś wybitnie skomplikowany nie był. Zawierał w zasadzie dwa cele. Pierwszy to odwiedzić zamek Kamieniec w Odrzykoniu a drugi to zawitać do Jasła.
Poznaną wczoraj trasą ruszyłem w kierunku miejscowości Odrzykoń. Początkowo jechałem ledwie pofałdowanym terenem. Wszystko zmieniło się przy skręcie w prawo na zamek. Niby dystans około trzech kilometrów. Ale druga połowa podjazdu to była rzeźnia. Gwidon momentami nie dawał rady. Nie mniej jednak mozolnie udało się wdrapać na zamek. Dawna monumentalna warownia pełniąca rolę typowego zamku obronnego lata świetności ma za sobą. Obecnie jest on w prywatnych rękach. I widać, że cały czas trwają tam prace aby choć w części przywrócić mu stary blask. Warto wspomnieć, że to spór o tenże zamek stał się dla Aleksandra Fredry inspiracją do napisania Zemsty.


Na terenie zamku mamy trzy wystawy. W dwóch z nich można zobaczyć makiety jak dawnej wyglądała ta warownia. Trzeba przyznać, że robi to wrażenie. Warto też zajrzeć do sali tortur aby zapoznać się z dawnymi narzędziami nazwijmy to przesłuchań i kar przy okazji.
Z Odrzykonia czekał mnie ostry zjazd w dół. Oczywiście dla bezpieczeństwa odbywał się on na hamulcach. A potem już nieco po terenie wypłaszczonym bocznymi dróżkami ruszyłem na miejscowość Jedlicze. Tak, tak to w miejscowej Nafcie swoją karierę piłkarską zaczynał Sławomir Peszko. Z Jedlicza bocznymi dróżkami niestety o momentami dużym ruchu ruszyłem na Tarnowiec. Tam oczywiście oznaczenia marne, ale pomogli autochtoni i pokierowali mnie jak dojechać do Jasła. Trasa oczywiście pagórkowata ale niezbyt długa. Po dojeździe do Jasła w kluczowym momencie drogi próżno było szukać oznaczenia jak trafić do Muzeum Lizaka. W sumie po co takie oznaczenie. Jeszcze jakiś turysta będzie chciał przyjechać i zwiedzić. A prywatna osoba, która prowadzi to Muzeum na tym zarobi. Wiem złośliwy jestem, ale nie nigdy nie zrozumiem włodarza żadnego miasta, który nie potrafi zadbać o wykorzystanie potencjału turystycznego swojej miejscowości. Co do oznaczeń to był jedynie drogowskaz prowadzący do centrum. Jak zerknąłem potem na mapę to zrobiłem niezłe koło. Ale jak już miałem miejscowy magistrat pod ręką to wstąpiłem do wydziału promocji. Tam zaproponowałem przekazanie darowizny na rzecz Jasła, celem wykorzystania jej na oznaczenia, które poprowadzą do atrakcji turystycznych. Z racji tego, że wejścia do Muzeum Lizaka są tylko o pełnej godzinie zrezygnowałem z wejścia do Muzeum Regionalnego. Tuż przed 13:00 dotarłem do wspomnianego Muzeum Lizaka. Super atrakcja nie tylko dla najmłodszych. Sam z ciekawością przyjrzałem się produkcji lizaków. A na końcowym etapie produkcji mogłem zrobić swój własny wzór.
Blisko godzina czasu spędzona w Muzeum Lizaka minęła bardzo szybko i można było ruszać w drogę powrotną. Rzecz jasna nie jechałem już do Odrzykonia tylko w Jedliczu skręciłem na Dobieszyn i bocznymi dróżkami dotarłem do Krosna. Przy okazji poznałem część trasy, którą trzeba będzie pokonać jadąc jutro w kierunku Dukli.

Komentarze