Nabieranie sił w zdrojach Iwonicz i Rymanów

Dzisiejszy poranek nie zwiastował nic dobrego. Chmury i deszcz to nie było to czego oczekiwałem. Ponieważ wyjątkowych planów na dziś nie miałem to postanowiłem odwiedzić Centrum Dziedzictwa Szkła. W końcu z produkcji szklanych wyrobów Krosno jest najbardziej znane. Niestety ponownie jak wczoraj okazało się, że miejscowe atrakcje są niestety a turystyczne. Nastawiłem się, że zwiedzanie zajmie mi około dwóch godzin bo takie informacje można znaleźć na stronie Centrum Dziedzictwa Szkła. Poprosiłem o bilet i wówczas okazało się, że na pełne zwiedzanie nie mam co liczyć bo nie ma innych zwiedzających. Zaproponowano mi jakąś okrojoną wersję albo czekanie do 10:00 i zwiedzanie z bardzo dużą grupą. Może jestem jakiś dziwnych ale nie potrafię zrozumieć takiego podejścia. Swoją drogą to zastanawiałem się co by panie powiedziały gdybym bilet opłacił przez internet? Finalnie zgodziłem się na to ekspresowe zwiedzanie, które zajęło około 30 minut. Miejsce rewelacyjne, gdzie z bliska możemy podziwiać jak powstają różne cuda ze szkła.
Zakończywszy zwiedzanie pokręciłem się trochę po rynku. Ku mojej radości wyraźnie zaczęło się przejaśniać a to oznaczało, że można ruszać Gwidonem w teren. Pierwotnie planowałem najpierw pojechać na Rymanów Zdrój, ale z uwagi na mimo wszystko niepewną pogodę ruszyłem najpierw do Iwonicza Zdrój. Założyłem bowiem, że gdyby pogoda się pogorszyła to z Iwonicza do Krosna jest bliżej i w razie konieczności Rymanów Zdrój sobie odpuszczę. Z Krosna mamy bardzo dobre boczne drogi, którymi przez Wrocankę, Rogi dotarłem do Iwonicza. A stamtąd jeszcze tylko kilka kilometrów i zameldowałem się w Iwoniczu Zdrój.


Zanim ruszyłem na rekonesans Parku Zdrojowego odwiedziłem punkt informacji turystycznej gdzie trochę sobie ponarzekałem na niewykorzystany potencjał okolic Krosna. Przy okazji podpytałem o możliwości przedostania się do Rymanowa Zdroju. Przymierzałem się do pokonania zielonego pieszego szlaku ale w toku rozmowy pojawił się temat jazdy przez Bałuciankę. I wówczas okazało się, że owszem można tamtędy jechać. Na dodatek cały czas jest droga asfaltowa. Ale z góry mnie uprzedzono, że łatwo na Przymiarki podjechać nie będzie.
W samym Iwoniczu Zdrój zaopatruje się butelkę wody w pijalni wód. Kręcę się trochę parku zdrojowym. Bardzo podobała mi się zabudowa zdrojowa. Generalnie wszystko wygląda na bardzo zadbane. Są miejsca gdzie można sobie odpocząć aby nabrać sił. A te jak się za chwilę miało okazać bardzo mi się przydały. O ile pierwszy fragment nie był specjalnie ciężki o tyle od skrętu na Rymanów Zdrój rozpoczęła się prawdziwa katorga. Odcinkowo podjazd może niezbyt długi ale przynajmniej dla mnie trudny technicznie. Pokonywanie kolejnych metrów przychodziło mi z dużym trudem. Śmiało można powiedzieć, że pot lał się strumieniami. Butelka wody, która miała działać wzmacniająco poszła na jeden raz. Olbrzymi wysiłek jaki włożyłem we wspinaczkę rozstał jednak nagrodzony. Po osiągnięciu najwyższego punktu mogłem podziwiać piękną panoramę Beskidu Niskiego. Widoki przepiękne, aż żal było zjeżdżać w dół w kierunku Bałucianki. Aby delektować się widoki i przy okazji dbając o bezpieczeństwo jechałem wolno, często używając hamulców. W Bałuciance minąłem grekokatolicką cerkiew, która jest poddawana renowacji po czym dotarłem do rogatek miejscowości Królik Polski. Stamtąd skręt w lewo i praktycznie cały czas delikatny zjazd w kierunku Rymanowa Zdroju. Sam park zdrojowy jest nieco inny niż ten w Iwoniczu Zdrój. Płynie tam bowiem rzeka Tabor.



Oczywiście po olbrzymim wysiłku zatrzymałem się w pijalni wód aby uzupełnić braki w płynach.Warto zaznaczyć, że uzdrowisko w Rymanowie Zdrój kojarzone jest głównie z rehabilitacją dzieci. I choć nie ma ono tak długiej tradycji jak sąsiednie w Iwoniczu Zdroju warto je odwiedzić. Po pokonaniu parku zdrojowego odwiedzam informację turystyczną gdzie chwilę rozmawiam z sympatycznym pracownikiem. A ponieważ obok była pizzeria to zatrzymałem się aby jeść coś konkretnego. Posiłek przed ostatnim fragmentem trasy był wskazany choć nie była ona już tak wymagająca. Do samego Rymanowa praktycznie cały czas zjazd. Potem mały podjazd na rynek w Rymanowie i potem odbicie na mało ruchliwą drogę wojewódzką, którą dotarłem do miejscowości Wróblik Szlachecki. Tam odbiłem w lewo i boczną, nieco pagórkowatą drogą dotarłem do miejscowości Łężany. Tam ostatni postój i dalej w kierunku Krosna. Jeszcze tylko mała runda po mieście i można było kończyć dzisiejszy etap.

Komentarze