Pstrągowa tradycja podtrzymana

W ostatnich latach mam taki zwyczaj, że przynajmniej raz w roku wybieram się na wyprawę rowerową, której celem nadrzędnym jest degustacja pstrąga. W bliższej i nieco dalszej odległości mam sporo miejsc, gdzie można zjeść wspomnianą rybkę. Najbardziej popularnym miejscem przyciągającym sporo osób głównie z powodu walorów turystycznych jest Złoty Potok. Wyprawa do tej miejscowości to spory kawałek. Zawsze droga w obie strony zajmuje ponad 100 kilometrów. Ale skoro tradycja to wiadomo, trzeba było ją podtrzymać.
Niby dziś było ciepło, ale dość mocno wiało. A to jak wiadomo jazdy nie ułatwia. Zanim jednak ruszyłem na dobre w trasę odwiedziłem jeszcze po drodze kolegę Marcina, któremu z wczorajszej szkolnej wycieczki przywiozłem lawasza.
Korzystając z nielicznych w Radomsku ciągów rowerowo-pieszych dotarłem do Suchej Wsi, gdzie miałem do pokonania niezbyt długi na szczęście odcinek leśnych duktów. Od Ojrzenia znów jechałem po asfalcie, który na sporym kawałku jest niedawno wylany. Niestety wiatr trochę odbierał przyjemność z jazdy. Nie mniej jednak mozolnie pokonywałem kolejne punkty na trasie. Minąłem więc Gidle, dalej Ciężkowice, Cielętniki aż wreszcie dotarłem do Świętej Anny. Stamtąd jest już w miarę blisko. W końcu jeszcze tylko Przyrów, Julianka i Janów, przed którym minąłem grupkę harcerzy.
Nie ma co ukrywać wiatr trochę dał mi po kościach, ale jakoś dotarłem do Złotego Potoku. Tam skierowałem się do miejsca gdzie jest spora ilość lokali ze wspomnianym na początku pstrągiem. W jednej z nich zamawiam rybę i muszę powiedzieć, że tanio to nie było. Ale jako się rzekło raz do roku można sobie na to pozwolić.
Po degustacji i odpoczynku ruszyłem w drogę powrotną. Jeszcze w Złotym Potoku wjechałem na nieco dłuższą chwilę na teren Parku Pałacowego Krasińskich.


Choć w tym miejscu byłem wielokrotnie zawsze chętnie wstępuję tam choćby na krótki postój. na terenie parku obok pomnikowych drzew mamy staw a także Dworek Krasińskich gdzie znajduje się Muzeum oraz zamknięty od wielu lat Pałac Raczyńskich.
Drogę powrotną nieco sobie zmieniłem. Ze Świętej Anny nie ruszyłem na Dąbrowę Zieloną ale w kierunku Garnka. Tam zrobiłem sobie mały postój. A następnie boczną drogą przez Borową i Skrzypiec dotarłem do Gidel. Zajechałem tez na chwilę do Pławna aby zobaczyć jak postępują prace związane z modernizacją tamtejszego fragmentu drogi wojewódzkiej.
Końcówka etapu wiodła przez Zagórze, Ojrzeń i dalej ponownie leśnymi duktami na Suchą Wieś i dalej ciągiem rowerowo-pieszym.

Komentarze