Niedzielna eskapada na deser do Kamyka

Ostatnio wybrałem się w tradycyjną wycieczkę na pstrąga do Złotego Potoku. Dziś przyszła pora na podtrzymanie drugiej tradycji ostatnich lat a mianowicie na wyprawę do miejscowości Kamyk gdzie mieści się znana w okolicy cukiernia serwująca pyszne desery lodowe.
Do Kamyka można dotrzeć kilkoma trasami. Osobiście kilka przejechałem i w ostatnim czasie moim ulubionym wariantem jest jazda bocznymi drogami do Nowej Brzeźnicy. Dopiero tam wskakuję na drogi wojewódzkie, którymi śmigam w kierunku miejscowości Ostrowy nad Okszą.
Trzeba przyznać, że jechało mi się dziś wyjątkowo dobrze. Można powiedzieć, że noga dobrze podawała stąd kolejne kilometry mijałem w solidnym tempie. Dopiero w Kuźnicy zatrzymałem się na uzupełnienie płynów. Przy miejscowym spożywczaku pod parasolami przy złocistych trunkach w najlepsze trwała naukowa dysputa o obecności Polaków na księżycu. Jaki był jej finał nie wiem, gdyż ruszyłem w dalszą drogę. Drugi przystanek zrobiłem sobie tuż przez Ostrowami gdzie znajduje się obelisk upamiętniający żołnierzy Wołyńskiej Brygady Kawalerii, która 1 września 1939 roku w położonej niedaleko miejscowości Mokra stoczyła zacięty bój z niemieckim najeźdźcą. Miejsce obecnie przedstawia smutny widok z uwagi na wycięty niewielki lasek, który znajdował się tuż za obeliskiem.


Dalej pojechałem tradycyjnie przez Ostrowy do miejscowości Nowa Wieś. Stamtąd miałem już tylko do pokonania ostatnio odcinek wiodący do Kamyka. Dość szybko przejechane kilometry nawet bardzo mnie nie zmęczyły. Ale odpoczynek przy lodowo-owocowym deserze i kawie jak mawia klasyk po prostu musiał być.
Po degustacji nie pozostało nic innego jak tylko wracać z powrotem. Tym razem jechało się trochę ciężej a to z uwagi na nieco przeszkadzający wiatr. Nie był on jednak aż tak dokuczliwy i w bardzo dobrym czasie udało mi się pokonać w sumie 101 kilometrów.

Komentarze