Marcowy rozruch do Garnka

Bywały lata kiedy w lutym a nawet w styczniu udawało się odbyć przynajmniej jedną krótką wycieczkę rowerową. Bieżący rok nie był pod tym kątem łaskaw, ale wreszcie aura się poprawiła i można było ruszać na mały trening rowerowy. W końcu za tydzień mam wziąć udział w oficjalnych zawodach a tam do pokonania będzie sto kilometrów. Przetarcie przed takim startem było więc wskazane. Chodziło mi po głowie kilka pomysłów na trening. Ostatecznie postawiłem na sprawdzoną trasę.
Przeważnie pierwsze treningi po zimie nie wyglądają zachwycająco, ale dziś było nawet nieźle. Nie przeszkadzał nawet niewielki wiatr, który chwilami dawał się we znaki. A w ogóle gdzie pojechałem. Jak wspomniałem trasa była mi dobrze znana. Z Radomska ruszyłem w kierunku Szczepocic. Następnie delektując się budzącą się do życia przyrodą jechałem przez Lgotę Małą, Jacków i Zdrową do Kłomnic. Tam wyjechałem przy drodze krajowej, z której szybko zjechałem w prawo ruszając w kierunku owianej legendami miejscowości Garnek. Tam można było wreszcie zrobić mały postój aby nieco odpocząć.


Sama miejscowość o czym wiele razy wspominałem związana jest z rodem Reszke. Ale ponoć i sam Jan Kiepura bywał w Garnku.
Po małym odpoczynku można było ruszać dalej. Wiatr nieco ustał, stąd jechało się bardzo przyjemnie. Zwłaszcza, że i nawierzchnia zwłaszcza w miejscowości Borowa zachęcała do wzmożonego wysiłku. Dość szybko dotarłem do Gidel. Tam mała przerwa i dalej w kierunku miejscowości Ojrzeń. A potem leśnymi duktami w kierunku Radomska.
Swoją drogą nie tylko mnie ładna pogoda zachęciła do jazdy. W drodze do Radomska spotkałem kilku znajomych, z którymi byłem na nie jednym rajdzie. I tak robiąc przerwy na pogawędki dotarłem z powrotem do Radomska.
Wiadomo póki co forma raczej słaba, ale dramatu nie ma.

Komentarze