Przez centrum Polski do Rawy Mazowieckiej

Najwyraźniej wczorajsze kluczenie po Ozorkowie dobrze mi zrobiło gdyż dziś pojechałem tak jak planowałem od początku. I trzeba przyznać, że obyło się bez niespodzianek. Szybko wydostałem się z miasta i mogłem znaną mi już drogą ruszyć na Ambrożew. Można powiedzieć, że wczoraj rozeznałem się w lokalnym labiryncie dróg stąd dziś bez problemów między polami, na których rosną sobie pory i selery jechałem w stronę Piątku. Droga trochę mi się dłużyła pewnie dlatego, że była dość monotonna. W końcu dotarłem do Piątku, w którym jak zapewne część z Was wiele znajduje się Geometryczny Środek Polski. Ostatni raz byłem tu kilka lat temu jak Piątek był jeszcze wsią a teraz to już miasto.


Z Piątku czekał mnie dość ciężki odcinek drogą wojewódzką w kierunku miejscowości Bielawy. Ruch na drodze zwłaszcza do węzła A1 bardzo duży. Potem trochę się rozluźniło, ale co by nie mówić wyczekiwałem momentu, w którym w Bielawach odbiję na Walewice. W międzyczasie już po osiągnięciu Bielaw, krótka rozmowa z kolegą Marcinem na temat sobotniego wyjazdu do Czech. Potem odbicie w lewo i śmigam do Walewic, które znane są ze stadniny i pałacu. Konie na padoku w Walewicach można pooglądać, ale do pałacu nie ma szans wejść. Podobno turystów wpuszczają tylko w weekendy. Aż sobie zażartowałem, że może tam w pałacu magazynują cukier którego brakuje. Wszak właścicielem obiektu jest spółka specjalizująca się w produkcji buraka cukrowego.


Z Walewic przez Sobotę gdzie robię krótki postój na uzupełnienie płynów ruszam do miejscowości Urzecze. Stamtąd czeka mnie długa prosta licząca blisko 20 kilometrów do Łyszkowic. O dziwo czas zaczyna mnie nieco naglić bo do 14:00 muszę zdążyć do Lipiec Reymontowskich. Co by nie mówić droga dość nużąca. Na szczęście jest plusem było to, że ruch kołowy praktycznie znikomy. Tak pokonując kolejne kilometry docieram do Łyszkowic. Stamtąd mam około 10 kilometrów do Lipiec Reymontowskich więc z moich wyliczeń wynikało, że powinienem przed 14:00 się tam zameldować. O ile poprzedni odcinek był płaski to tu pokazały się delikatne pagórki. A do tego lekko zaczęło wiać. Nie mniej jednak kwadrans przed 14:00 jestem w Muzeum Władysława Reymonta. Okazało się, że niepotrzebnie pędziłem bo zamykają nie o 14:00 a o 16:00. Można było więc nieco odpocząć i przeanalizować ostatni odcinek trasy do Rawy Mazowieckiej.


Z pomocą przyszedł mi miejscowy strażak, który był akurat w Muzeum. Stwierdził, aby nie jechał na Jeżów i potem bokiem na Głuchów i dalej na Rawę Mazowiecką tylko od razu w Słupi skierował się na Borysław i potem na Wysokienice. Zdaniem autochtona droga dobra, bez dużego ruchu i co ważne bez niepotrzebnego kluczenia. Skoro tak to skorzystałem z porady. I trzeba przyznać, że była dobra. Spokojnie jechałem sobie na wspomniany Borysław. Po drodze w Janisławicach robię postój w sklepie bo moje zapasy były już na wyczerpaniu. Co by nie mówić zrobiło się dość upalnie stąd w Michowicach robię kolejny postój. Przy okazji dowiedziałem się, że jestem już całkiem blisko celu. A skoro tak to niespiesznie jechałem sobie do Wysokienic. Tam przed sklepem podpytuję autochtonów jak jechać na Skoczykłody gdyż według mapy to będzie najlepsza opcja aby dojechać do Rawy Mazowieckiej bez konieczności jechania drogą krajową. Okazało się, że jestem już całkiem blisko. Zaopatrzony w niezbędne wskazówki, podpierając się drogowskazami dotarłem do Soszyc. Tam przeciąłem drogę krajową i ruszyłem do Boguszyc. Zamierzałem zwiedzić miejscowy późnogotycki Kościół. Niestety na miejscu okazało się, że furtki wejściowe jak i brama są pozamykane na cztery spusty. W końcu po co turyści mają podziwiać jeden z cenniejszych zabytków województwa łódzkiego. A jeśli już muszą to niech to robią zza krat. Oczywiście mogłem jeszcze przeskoczyć przez niewielki murek, ale pomyślałem sobie po co się wygłupiać.


Z Boguszyc mam już bliziutko do Rawy Mazowieckiej. Po dotarciu do miasta szukałem możliwości przejechania na drugi brzeg Zalewu Tatar gdzie miałem zarezerwowany nocleg. W końcu pojawiła się tak możliwość. I jadąc drogą rowerową wzdłuż Zalewu a potem już normalną drogą dotarłem do miejsca noclegowego.

Komentarze

  1. Po geometrycznym środku polskim czas odwiedzić środek Europy w Suchowoli:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie popieram Darka! Byłam w obydwu tych miejscach i powiem, że warto.
      A w ogóle ciekawie piszesz i lubię tu zaglądać :)
      Pozdrawiam i kręć dalej....

      Usuń

Prześlij komentarz