Ostatni etap małego touru po ziemi łódzkiej

Wczoraj już nie zdążyłem więc dziś trzeba było to nadrobić. Poranek rozpocząłem od zwiedzania Muzeum Ziemi Rawskiej. Aby to zrobić musiałem pojechać nieco do centrum Rawy Mazowieckiej. Przy okazji ponownie przyglądałem się jak ładnie zagospodarowany jest teren w okolicach Zalewu Tatar.


Samo Muzeum w Rawie Mazowieckiej jest niewielkie. Ale z cennymi zbiorami numizmatycznymi. Szkoda, że w tygodniu nie można wejść na zamek. A w okresie wakacyjnym co tu dużo mówić zamek powinien być otwarty również w tygodniu a nie tylko w weekendy.
Z Rawy Mazowieckiej boczna drogą jechałem sobie wśród lasów na Żelechlinek. Teren był lekko pofałdowany więc nie było monotonni. I tak sobie jechałem przez Żelechlinek, Ujazd, Lubochnię do Wolborza. Robiłem częste postoje bo trzeba było nawadniać organizm. W zasadzie od Lubochni jechałem znaną mi już trasą, może z wyjątkiem odcinka prowadzącego do Wolborza. W tym ostatnim miasteczku przeciąłem trasę S8 i boczną drogą jechałem sobie do Polichna. Tam jest a w zasadzie było Muzeum Czynu Partyzanckiego. O tym, że kiedyś był tam oddział Muzeum w Piotrkowie świadczą kartki i godziny otwarcia. Nie mniej jednak dla pewności wykonałem telefon do kolegi ze studiów, który pracuje w piotrkowskim Muzeum. Znajomy potwierdził, że Muzeum obecnie już po prostu nie ma. czas miałem nawet niezły więc można było się zatrzymać na obiad. A potem ruszać w kierunku Piotrkowa Trybunalskiego. Trzeba przyznać, że nawet sprawnie przyszło mi przebijanie się przez miasto. Przy okazji zakręcam do Muzeum na nieco dłuży panel dyskusyjny z kolegą Pawłem.
Biorąc pod uwagę dobry czas zeszło nam się z godzinę. I można było ruszać w stronę Radomska. Oczywiście nie podjąłem próby jazdy DK 91 tylko pojechałem na Bujny i dalej na Jeżów. Co by nie mówić droga była bardzo ruchliwa więc jak tylko mogłem wykorzystywałem coś co przypominało drogę dla rowerów. W Jeżowie mogłem ruszyć na Kalisko i dalej na Kleszczów. Ale zdecydowałem, że pojadę do Rozprzy tam przetnę DK 91 i bocznymi drogami trzymając się mniej więcej linii kolejowej dojadę do Gorzkowic a stamtąd to już w zasadzie ostatnia prosta. Przy okazji nie pierwszy raz okazało się, że podróże kształcą. W Nowej Wsi a jakże inaczej w sklepie dowiedziałem się, że w sumie nie muszę jechać na Mierzyn aby dotrzeć do Gorzkowic. Jak mnie poinstruowano wystarczy się trzymać główniej drogi i przez Gościnną może po nie najlepszej drodze ale dotrze się do Gorzkowic. Skoro tak to trzeba było sprawdzić. I faktycznie droga na pewnym odcinku marna ale dojechać do Gorzkowic się dojechało. A stamtąd to już wiadomo kurs na Gorzędów. Potem bocznymi drogami do Gomunic. I końcowy fragment przez Słostowice i Dobryszyce do Radomska.

Komentarze