Wyprawa do malborskiego zamku krzyżackiego

Nawet mnie czasami olśniewa. Tak było wczoraj wieczorem kiedy po raz kolejny przeglądałem trasę wyprawy do Malborka. Zacząłem się zastanawiać czy nie ma innej drogi bezpiecznej drogi na Malbork jak tylko tym dużym objazdem przez Marzęcino. I tak sobie wymyśliłem, że może by tak na Nowy Dwór Gdański pojechać przez Szkarpawę. Wychodziło mi, że będzie dużo bliżej.
Rano pogoda wydawała się wymarzoną do jazdy rowerem. Niewielkie przebłyski słońca i co ważne brak wiatru, który poprzedniego dnia trochę mi dokuczył. Pierwsza część trasy była już standardowa, a więc ze Sztutowa na Tujsk. Tam skręcam w prawo na Szkarpawę. Droga fragmentami bardzo kiepska, ale tuż przed Nowym Dworem Gdańskim most nad S7, którym można ominąć wspomniane przed chwilką miasteczko i wyjechać w Orłowie. Takie skróty to ja lubię. Rzut oka na licznik i jasno widać, że te wariant trasy sprawia, że zaoszczędzę na całej trasie jakieś 25-30 kilometrów. To dużo biorąc pod uwagę odległość ze Sztutowa do Malborka i czas jaki trzeba poświęcić na zwiedzanie. Co prawda za mostem czekał mnie fragment po płytach ale dzięki niemu wyjechałem już w Orłowie. Dalej miałem już prostą drogę w kierunku Lubieszewa i Nowego Stawu. Jak tylko wyjechałem na teren gminy Nowy Staw od razu przywitała mnie piękna nawierzchnia drogowa. Ale to jeszcze nie wszystko. Po wjechaniu do samego Nowego Stawu już czekała na mnie droga rowerowa, która jak po sznurku poprowadziła mnie aż do samego Malborka. I tylko złość człowieka brała, że w powiecie radomszczańskim tak się nie da. Asfaltowa droga rowerowa wzdłuż drogi dla samochodów? Dla mieszkańców powiatu radomszczańskiego z pewnością zabrzmi to jak jakaś futurologia.
Wspomniana drogą rowerową dotarłem do Malborka. Ważne jest to, że jadąc od strony Nowego Stawu malborską warownię mamy na wyciągnięcie ręki i nie trzeba jechać przez miasto. Ścieżką rowerową a następnie przez kładkę dostaję się w okolice zamku. I tu zaczęły się małe schody. Trzeba było pokonać spory kawałek aby dotrzeć do kas biletowych. Na szczęście były stojaki gdzie można było bezpiecznie zostawić Gwidona. Przy kasach mrowie turystów. Pomyślałem sobie dramat kompletny. Ale skoro już przyjechałem to trzeba było odstać swoje. Po wejściu do budynku pani z obsługi mówi, że jak ktoś chce kartą zapłacić do może skorzystać z biletomatu i nie musi stać w kolejce. Takie udogodnienia to ja lubię. Niestety przy zakupie biletu trochę się zgapiłem, ale tylko z własnej winy. Zakupiłem bilet wstępu za bagatela 70 złotych a mogłem za 50 bo ulga przysługuje również nauczycielom. Trudno następnym razem trzeba będzie przeczytać wszelkie regulaminy. Jeszcze tylko chwila w kolejce po audioprzewodnik i można ruszać na zwiedzanie. Na szczęście w Malborku nie ma takich dziwactw jak choćby w Oświęcimiu, że zwiedzanie tylko z przewodnikiem. Tu do wyboru do koloru. Zwiedzanie z przewodnikiem, krótsza trasa dla dzieci no i trasa historyczna. Rzecz jasna wybrałem się na tę najdłuższą obejmującą całą budowlę. Trzeba pamiętać, że w tej opcji czeka Nas około trzech godzin zwiedzania. Na szczęście audioprzewodnik jest znakomicie przygotowany. Opowiadania w poszczególnych pomieszczeniach są dobrze zrobione, bez zbędnego przynudzania. I tak spacerując sobie od Zamku Niskiego przez Zamek Średni na koniec mamy Zamek Wysoki. Co by nie mówić ogrom tej gotyckiej warowni na każdym zrobi wrażenie. Po zwiedzaniu jeszcze obowiązkowe zdjęcie nad Nogatem z panoramą zamku w tle i można ruszać z powrotem.


Przyjemna pogoda, bez wiatru a do tego w większej części bardzo dobra nawierzchnia pomijając odcinek Orłowo - Tujsk, wspominana droga rowerowa sprawiły, że droga powrotna minęła mi bardzo szybko.

Komentarze