Pagórkowaty tour na pola Grunwaldu

Plan na dziś nie był wybitnie skomplikowany. Zakładał on bowiem dotarcie do miejsca, w którym rozegrała się jedna z najważniejszych bitew w historii naszego państwa.
Trasę miałem wydawało mi się optymalną. Z Iławy boczną drogą, kawałkiem tylko szutrową dotarłem do miejscowości Kałduny i stamtąd już o dziwo nawet dobrą drogą asfaltową jechałem sobie na Rożental. Wbrew pozorom trasa wcale nie była płaska. Można wręcz powiedzieć, że była usiana pagórkami. Śmiało można było się poczuć jak na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Tak sobie jechałem tą pagórkowatą trasą przez Grabowo, Zajączki aż dotarłem do miejscowości Pierzwałd. Dalej kawałek miałem jechać na Ryn i odbić w prawo na Szczepankowo. I chyba przechwaliłem drogę bo jak tylko przeciąłem główną drogę przywitała mnie nawierzchnia zrobiona z otaczaków. Dramat to mało powiedziane. Nie wiem w sumie ile kilometrów trwała moja mordęga, ale w końcu pokazała się droga asfaltowa w prawo. Jak nic pomyślałem, że to musi prowadzić na Szczepankowo. Skręciłem i po niedługim czasie zatrzymałem się przy grupce autochtonów aby upewnić się, że dobrze jadę bo na drogowskaz nie było co liczyć. Okazało się, że jadę jak najbardziej prawidłowo choć miejscowi powiedzieli mi, że w Zajączkach lub Pietrzwałdzie mogłem skręcić w kierunku drogi wojewódzkiej gdyż ta według moich rozmówców nie jest zbyt ruchliwa. Skoro tak to trzeba było tę cenną informację zapamiętać. Po rozmowie ruszyłem na Gierzwałd i dalej już drogami wojewódzkimi najpierw do Frygnowa a potem na Stębark. W tej ostatniej miejscowości rozpoczynają się pola Bitwy Grunwaldzkiej. Zostawiłem Gwidona na parkingu i ruszyłem na zwiedzanie. Trochę się zgapiłem bo w sumie pola bitwy i rowerem można objechać.
Co do zwiedzania to nie ma co liczyć na jakieś fajerwerki. Może one będą kiedy zostanie otwarte nowe Muzeum, które powstaje tuż przy parkingu. Na początku mamy pozostałości Pomnika Grunwaldzkiego z Krakowa, który to w 1939 roku został zniszczony przez niemieckiego najeźdźcę. Dalej m.in. obelisk od narodu litewskiego na pamiątkę wspólnego triumfu nad Krzyżakami. Następnie schodami wchodzimy na centralne miejsce pola bitewnego a więc tam gdzie usytuowano Pomnik Zwycięstwa Grunwaldzkiego. Składa się on z obelisku, masztów oraz amfiteatru.


Pod amfiteatrem umieszczono niewielkie Muzeum, do którego w środy wstęp jest bezpłatny. Ekspozycja jest dość skromna ale za to możemy obejrzeć filmy związane z Bitwą pod Grunwaldem. Następnie zgodnie ze strzałkami w kierunku miejsca śmierci Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego Urlicha von Jungingena. Kontynuując spacer warto jeszcze podejść w miejsce ruin kaplicy pobitewnej. I na tym właściwie koniec chociaż warto jeszcze objechać pole bitwy dookoła. Trzeba bowiem pamiętać, że rozegrała się ona między Stębarkiem, Łodwigowem i Ulnowem.
Czas miałem bardzo dobry więc ruszyłem w kierunku Grunwaldu, dalej na Łodwigowo i Stębark, robiąc swoiste kółko. Ale nie robiłem tego tylko po to aby kilometrów zrobić więcej. Między Łodwigowem a Stębarkiem warto bowiem skręcić w szutrową drogę, która prowadzi Nas do Kopca króla Władysława Jagiełły.



Ze wzgórza rozpościera się piękny widok na okolicę a tym także na samo pole bitwy. Zamykając pętlę wokół pola bitwy w Stębarku zatrzymuję się w miejscowej gospodzie na obiad. Co tu dużo mówić warunki były dziś nieco tropikalne więc obiad był wskazany.
Po odpoczynku można było wracać do Iławy. Oczywiście skorzystałem z przedpołudniowych wskazówek miejscowych i ruszyłem drogą wojewódzką na Lubawę. Ruch faktycznie nie był zbyt duży, ale pagórków sporo. W Wygodzie odbiłem na Zajączki jadąc bardzo dobrą drogą, która mimo pagórków bardziej mi odpowiadała niż poranne otaczaki. Z Zajączków już jak po sznurku z przerwami na uzupełnianie płynów jechałem przez Grabowo, Rożental do Kałdunów. Tam ponownie skręt w boczną drogę. A w samej Iławie już drogą rowerową do bazy noclegowej.

Komentarze