Nadmorskimi szutrami do Piasków

Dwa lata temu kiedy jechałem Szlakiem Latarni Morskich Polskiego Wybrzeża dotarłem do ostatniej latarni znajdującej się w Krynicy Morskiej. Zostały mi wówczas jeszcze Piaski jako taki bonus. Obiecałem sobie, że kiedyś pojadę tam rowerem. Dziś nadszedł ten czas. Pogoda od rana nie napawała optymizmem. Niebo zachmurzone nie zwiastowały nic dobrego. Ale przecież nie padało i było nawet nieco cieplej niż wczoraj. A przynajmniej taki mi się wydawało.
Odcinek ze Sztutowa do Krynicy Morskiej jako się rzekło już kiedyś pokonywałem. Wiedziałem więc czego się spodziewać. Tuż za Sztutowem wjeżdżam na leśne szutry, które witają mnie kilkoma hopkami. Jak wiecie nie jestem zwolennikiem ale tę trasę podobnie jak tę w Półwyspie Helskim lubię. Tak sobie jechałem lasem aż dotarłem do słynnego Przekopu Mierzei Wiślanej. Będąc tam dwa lata temu prace ledwo co się zaczynały. A dziś? Widać ogrom wykonanych prac. Dość powiedzieć, że cała inwestycja jest już na ukończeniu bo oficjalne otwarcie ma nastąpić już 17 września. Przyglądając się inwestycji zastanawiałem się jedynie po co tam aż dwa mosty?
Po rekonesansie postępu prac jadę dalej. Wszak zaraz za Przekopem czeka na mnie najpiękniejsza część trasy wiodącej do Krynicy Morskiej. Praktycznie jadę klifem nad plażą. Po lewej stronie mam majestatycznie szumiące morze. I niesamowite miejsca plenerowe do robienia zdjęć.


Nie spiesząc się zbytnio, ciesząc się pięknymi widokami docieram do Krynicy Morskiej. Podjeżdżam do Latarni Morskiej. Kolejka dość duża więc decyduję, że wejdę na nią w drodze powrotnej. Ruszam dalej w kierunku Piasków. Zaraz za Krynicą Morską zaczyna padać. Najpierw delikatnie na chwile później już bardzo intensywnie. Na około 7 kilometrów przed Piaskami zatrzymuję się na parkingu dla rowerzystów gdzie schronienie znalazło również kilkoro innych miłośników jednośladów. Zostaliśmy zmuszeni czekać przeszło pół godziny zanim deszcz ustał. Oczekiwanie skracamy sobie opowiadaniami. Jak tylko deszcz ustaje ruszam jako pierwszy w kierunku Piasków. Po dotarciu do tej miejscowości mam jeszcze trzy kilometry do granicy polsko-rosyjskiej. Zatrzymuję się przy szlabanie i tablicy informacyjnej, że dalej jechać nie można. Robię więc krótki postój. Po kilku minutach pojawia się Straż Graniczna, której funkcjonariusze są bardzo sympatycznie i nikogo nie wyganiają.
Cel na dziś osiągnięty można więc wracać. Po drodze mijam turystów, z którym czekałem aż ustanie deszcz. A pojawił się również w drodze powrotnej. Na szczęście na kilka minut. W Krynicy Morskiej odstałem swoje przy wejściu na latarnię. Zrobiłem sobie również przerwę na obiad. I można było ruszać dalej. Na szczęście się wypogodziło dzięki czemu jechało się jeszcze bardziej sielankowo. Nadmorski odcinek ponownie stał się dla mnie plenerem do zdjęć.
I tak niespiesznie jechałem sobie w kierunku Sztutowa gdzie etap kończę porcją lodów.

Komentarze

  1. W Krynicy warto zobaczyć najdłuższą w kraju zjeżdżalnię wodną o długości 85 m i oczywiście ustronne plaże dla naturystów :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz