Wycieczka nie tylko do Szańca Hubala

Aż dziw bierze, że ponad miesiąc nie bylem na żadnej wyprawie rowerowej. Dłuższy weekend przed wakacjami to znakomita okazja aby nieco nadrobić zaległości.
Ostatnimi czasy często łączę podróże rowerowe z przejażdżkami PKP. Po prostu trasy wokół tzw. komina trochę zaczynają mnie nudzić. A wystarczy wsiąść w pociąg odjechać kawałek i już możemy zwiedzać nowe tereny albo takie, które odwiedziliśmy dość dawno. Korzystając z dobrego połączenia zapakowałem Gwidona w pociąg i ruszyłem w kierunku stacji Wolbórka. I z przystacyjnych Remiszewic ruszyłem znaną mi trasą w kierunku Będkowa i dalej na Ujazd i Lubochnię. Dobre warunki pogodowe sprawiły, że jechało się bardzo przyjemnie. Z Lubochni skierowałem się bocznymi drogami na Spałę i Konewkę. Jednak z uwagi na inne plany ominąłem dziś te miejscowości. Ruszyłem na Inowłódz. W tej ostatniej miejscowości widać, że sezon kajakowy na Pilicy już w pełni. Tak sobie pomyślałem, że może by tak kiedyś podjechać do Spały. Zrobić kurs kajakiem do Inowłodzu. Może kiedyś uda się to zrealizować.
Z Inowłodzu już niestety dość ruchliwą DK 48 ruszam na Poświętne. Na szczęście droga ta ma słabe, bo słabe ale jednak pobocze, którym da się jakoś jechać. Jadąc w kierunku Poświętnego na wysokości Anielina odbijam w leśny dukt, który prowadzi mnie prosto do Szańca majora Henryka Dobrzańskiego "Hubala". Będąc w tamtych okolicach zawsze podjeżdżam aby oddać hołd "Hubalowi", który do końca walczył z niemieckim najeźdźcą.


Po chwili odpoczynku i zadumy ruszam z powrotem do drogi głównej i jadę na Poświętne i dalej na Brudziwice. Tam odwiedzam rodziców jednego z moich uczniów. Przy okazji raz jeszcze dziękuję za przesympatyczne przyjęcie.
Tym razem po długim odpoczynku można było ruszyć dalej by przez miejscowość Ossa boczną droga dotrzeć do stacji Drzewica, gdzie nastąpił koniec rowerowej części wycieczki. Dalsza podróż powrotna odbyła się już z wykorzystaniem krajowych przewoźników kolejowych.

Komentarze