Krótki tour po Roztoczu

Plan na dzisiejszy dzień nie był zbyt wyszukany. Na trasę wyjechałem grubo po godz. 8:00. Najpierw odwiedziłem Informację Turystyczną w Zwierzyńcu a następnie pojechałem do Ośrodka Edukacyjno-Muzealnego Roztoczańskiego Parku Narodowego. Jedna z pań trochę kręciła nosem, że jestem jedyną osobą na godzinę 9:00, ale koniec końców zapłaciłem bilet wstępu więc to nie moje zmartwienie, że nie było nikogo innego. Zwiedzanie ekspozycji oraz obejrzenie filmu o Roztoczu zajmuje godzinę czasu. Po 10:00 ruszyłem więc w dalszą podróż. Chwilę jechałem drogą asfaltową. Potem na szczęście niezbyt długi odcinek leśny do miejscowości Oborocz. Stamtąd już drogą asfaltową ruszyłem do kolejnego punktu mojej dzisiejszej wycieczki czyli. Ubiegłotygodniowe górskie przetarcie zaczyna przynosić efekty. Noga podawała dziś wyjątkowo dobrze. Szybko zameldowałem się w Guciowie. Znajduje się tam niewielka zagroda, którą wato odwiedzić. Trzeba jednak przygotować się na mnogość opłat. Samo wejście na teren obiektu to koszt 5 złotych. Ale jeśli chcemy zobaczyć bodaj cztery budynki w jednej z części obiektu musimy doliczyć kolejne kilkanaście złotych. Ile dokładnie to nie wiem bo jak pani zaczęła wyliczać, że to kosztuje tyle a to tyle to się po prostu pogubiłem. Ostatecznie zapłaciłem 5 złoty za wejście i kolejne 12 złotych za zwiedzanie z przewodnikiem. Z uwagi na fakt, że było sporo osób to zdecydowałem się, że będę zwiedzał sam nie z grupą. 



Po przeciwnej stronie drogi przy parkingu znajduje się niewielki sklepik gdzie można zakupić produkty regionalne. Spróbowałem swojskiej kiełbasy i postanowiłem, że w drodze powrotnej jedno takie pęto sobie kupię. A zapomniał bym o najważniejszym. Mają tam oranżadę w butelkach z czasów, których nawet ja nie pamiętam. Z Guciowa sunąłem na Krasnobród. Odległość niezbyt duża więc dojechałem tam dość szybko. Niestety pojechałem główną drogą, która jest dość ruchliwa. W samym Krasnobrodzie warto zawitać do Sanktuarium Maryjnego czy położonych tuż obok Ptaszarni, Muzeum Wieńców Dożynkowych czy Muzeum Wsi Krasnobrodzkiej. Za wejście do wszystkich obiektów wrzucamy ile uważamy do specjalnej skarbony. Oczywiście są jeszcze inne atrakcje jak choćby park dinozaurów. Z pewnością warto odpocząć choć chwilę przy zalewie. 



Jadąc niewielki odcinek leśnymi duktami wyjeżdżamy w Hutkach. Tym samym zaoszczędzamy jazdy najbardziej ruchliwym odcinkiem. W drodze powrotnej jechało mi się bardzo dobrze. W miejscowości Bondyrz zatrzymałem się na roztoczańskiego pstrąga, który wcale nie ustępuje smakiem temu ze Złotego Potoku. Wracając do Zwierzyńca zatrzymałem się jeszcze w Guciowie gdzie kupiłem sobie pęto swojskiej kiełbasy. Kiedy dotarłem do Zwierzyńca licznik pokazał ledwie 50 km. Postanowiłem podjechać więc jeszcze do Florianki gdzie znajduje się Ostoja Konika Polskiego, potomka wymarłego tarpana. Swobodnie biegające koniki trudno zaobserwować. Można jedynie zobaczyć te, które akurat są w stajni. Tak czy inaczej warto było wykręcić te dodatkowe kilometry. 

Komentarze