Białowieska nawałnica przerwała zwiedzanie

Nocna burza, która przetoczyła się nad Supraślą nie przyniosła ochłodzenia. Od rana grzało niemiłosiernie. Aż się ruszać nie chciało mając na uwadze koszmarny odcinek aż do miejscowości Załuki trzeba będzie przedzierać się przez koszmarne szutry. Dość powiedzieć, że około 20 kilometrowy odcinek jechałem blisko dwie godziny. Od miejscowości Załuki był już na szczęście asfalt. Jechało się jednak bardzo ciężko z uwagi na skwar. Kilometry leniwie poruszały się na liczniku. Dopiero za Gródkiem wjechałem w teren osłonięty drzewami. Od razu jechało się nieco lżej. Trzymając się szlaku Green Velo dojechałem do miejscowości Eliaszuki. Tam szlak prowadził nad Zalew Siemianówka. Ja postanowiłem jednak jechać prosto na Narewkę, zaoszczędzając nieco kilometrów. Jak się miało okazać była to trafna decyzja. Za Narewką wjechałem w obszar Puszczy Białowieskiej. Trasa trochę mi się dłużyła ale jadąc wśród drzew odpoczywałem od upału. Kiedy dotarłem do Rezerwatu Pokazowego Żubrów zaczęły gromadzić się chmury. Słychać było również pomruki burzy. 

Kiedy skończyłem spacer chmury były już granatowe. Wiadomo było, że lada chwila zacznie lać. Nacisnąłem więc mocniej na pedały Gwidona pędząc do Białowieży. Kiedy dotarłem do Gospody pod Żubrem zaczęło padać. Za jakieś pięć minut lunęło tak, że świata nie było widać. Z jednej strony cieszyłem się, że zdążyłem przed deszczem. Z drugiej wiedziałem, że to praktycznie koniec zwiedzania. A zamierzałem podjechać do Białowieży Towarowej, odwiedzić Muzeum Białowieskiego Parku Narodowego czy zwiedzić miejscowy Skansen. Niestety zamiast zwiedzania przez dwie godziny byłem uziemiony w Gospodzie. Miałem więc wystarczająco dużo czasu aby zapoznać się z miejscową kuchnią. Po dwóch godzinach deszcz nieco ustał. Można było więc ruszyć w stronę Hajnówki. Najpierw jechałem drogą boczną, potem już wojewódzką. W Hajnówce bez większych problemów znalazłem bazę noclegową, zamykając dzień 113 przejechanymi kilometrami. 

Komentarze

  1. Hej, hej, witaj na Podlasiu. Jak widzę nie wszystko to co zaplanowałeś mogłeś zrealizować. Pędzisz Gwidonem i mało odpoczywasz....
    Chciałabym Ci podpowiedzieć, że miejscowość Supraśl odmienia się inaczej. Mówimy i piszemy do Supraśla, o Supraślu itd, nie do Supraśli. To drugie określenie stosuje się do rzeki o tej samej nazwie, chociaż wielu używa zwrotu rzeka Supraśl, nad Supraślą...
    Przeczytałam też Twój przedostatni wpis.
    Życzę dobrej pogody i wspaniałych wrażeń z podróży z Gwidonem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wyjaśnienie. Mam nadzieję, że moje koleżanki polonistki mi wybaczą. Szkoda mi tej Białowieży bo to nie tylko Żubry, ale też carska rezydencja czy Białowieża Towarowa. Może jeszcze kiedyś nadarzy się okazja by zawitać tam raz jeszcze. Bez wątpienia chciałbym przede wszystkim nieco więcej kuchni podlaskiej posmakować.

      Usuń
    2. Mógłbyś dać Gwidonowi trochę więcej czasu na odpoczynek :) :) :)

      Usuń

Prześlij komentarz