Wycieczka na lody do Kamyka

Pogoda w tym roku wyjątkowo nie rozpieszcza braci rowerowej. Trzeba byłoby dobrze poszukać aby znaleźć w ostatnich latach równie zimny maj. Dziś też szału pogodowego nie było. Nie padło więc mimo wiatru można było udać się na nieco dłuższą wycieczkę. Wymyśliłem sobie, że pojadę do Kamyka na deser lodowy i kawę. Zwykle jeździłem prosto DK 42 na Nową Brzeźnicę. Ostatnimi czasy ruch kołowy jest na tym odcinku wzmożony. Bezpieczniej jest jechać więc nieco inaczej. Pojechałem więc w kierunku budowanej autostrady. W Stobiecku Szlacheckim można już przejechać wiaduktem nad powstającą A1. Wiatr trochę przeszkadzał nie mniej jednak nie na tyle aby rezygnować z wyprawy. Pojechałem więc przez Woźniki i Lgotę Wielką do Woli Blakowej. Stamtąd ruszyłem na Nową Brzeźnicę. Momentami zachęcająco świeciło słońce, które łagodziło nieco skutki silnie wiejącego wiatru. Z Nowej Brzeźnicy ruszyłem na Ważne Młyny i Ostrowy. Z tych ostatnich odbiłem w lewo i spokojną boczną drogę przez Nową Wieś dotarłem do Kamyka. Jak nie trudno się domyślić w cukierni Consonni mnóstwo ludzi. Po dłuższym oczekiwaniu w kolejce zamawiam deser lodowy i kawę. Całość wyglądała tak ładnie, że żal było zaczynać degustację. Dobry nastrój burzył nieco deszcz, który zaczął kropić.
Dłuższy odpoczynek związany z jedzeniem deseru nie rozleniwił mnie. Można było ruszać w drogę powrotną. Deszcz ustąpił więc jechało się całkiem przyjemnie choćby i dlatego, że wiatr nieco ustał. Po drodze zatrzymałem się dwukrotnie w Ostrowach: w sklepie na zakupy i przy obelisku związanym z obecnością w tamtym rejonie Wołyńskiej Brygady Kawalerii.



Niestety za moimi plecami zbierały się ciemne chmury. Kiedy w okolicach Ważnych Młynów wydawało mi się, że uda się ujść przed deszczem nawała przyszła z drogiej strony. Na krótki odcinku z Ważnych Młynów do Starej Brzeźnicy zaczęło lać niemiłosiernie. Na domiar złego nie dość, że nie było się gdzie schować to deszcze deszcz padał razem z gradem. Wystarczył więc moment i byłem cały mokry. Osuszałem się dopiero na przystanku w Starej Brzeźnicy gdzie przeczekałem resztę nawały. Przymusowy postój trwał około pół godziny. W końcu przestało padać. Chmury poszły w kierunku Radomska. Ja z Nowej Brzeźnicy odbiłem w bok gdzie bocznymi drogami przez Wolę Wiewiecką, Wolę Blakową, Krępę jechałem w kierunku Radomska. Przy okazji mogłem obserwować jak ołowiane chmury powoli się rozwiewały. W Wierzbicy krótki postój. W sklepie od sprzedawcy, z którym uciąłem sobie krótki panel dyskusyjny dowiedziałem się, że tu trochę tylko popadało. Potem wyszło słońce i było całkiem przyjemnie. Z Wierzbicy przez wiadukt dotarłem do Stobiecka Szlacheckiego. Został mi więc jeszcze mały kawałek do zakończenia mimo wszystko udanej wycieczki.

Komentarze