Z przyjemnością wracam do Arkadii

Chyba każdy z Was ma takie miejsca, do których po prostu lubi wracać. Ja nie jestem tutaj jakimś wyjątkiem. Jedno z czołowych miejsc z województwa łódzkiego zajmuje u mnie park Romantyczny w Arkadii niedaleko Łowicza. Dziś mimo niezbyt zachęcającej pogody postanowiłem się tam wybrać. Oczywiście biorąc pod uwagę odległości wspomogłem się nieco koleją. Z radomszczańskiego dworca ruszyłem do Koluszek gdzie miałem przesiadkę do Rogowa. Stamtąd ruszyłem już Gwidonem na zaplanowaną wycieczkę. W samym Rogowie są dwa ciekawe miejsca do odwiedzenia, ale zawitam do nich innym razem. Nie spiesząc się zbytnio powoli jechałem w kierunku miejscowości Przyłęk Duży. W miejscowym spożywczaku zrobiłem zaopatrzenie i ruszyłem na Krasnową. Tam nieco nadłożyłem drogi dojeżdżając do Słupi, skąd pojechałem do Lipiec Reymontowskich. Nie ma co ukrywać, że trochę przeszkadzał silnie wiejący wiatr. Ale nic to. Spokojnie pochłaniałem kolejne kilometry. Po zameldowaniu się w Lipcach Reymontowskich kontynuowałem swoja podróż z kierunku Zakulina. Z monotonnej jazdy wyrwał mnie fragment koszmarnej drogi, której chyba nie remontowano od jej położenia. W Pszczonowie zrobiłem sobie krótki postój na jedzenie. Po krótkiej regeneracji ruszyłem w dalszą drogę. We wspomnianym Zakulinie odbiłem w prawo na Bełchów. Po dłuższym odcinku dotarłem do kolejnego rzecz można punktu kontrolnego. Niestety po drodze nigdzie nie było drogowskazu na Sierakowice co mnie trochę martwiło bo tamtędy zamierzałem wracać. Na szczęście jadąc na Dzierzgów zauważyłem dwóch autochtonów, którzy zaopatrzeni w dwa czteropaki złocistego trunku wracali do domów. Od razu wiedziałem, że kto jak kto ale oni na pewno będą wiedzieć gdzie należy skręcić na Sierakowice. I nie pomyliłem się. Jeden z miejscowych jegomości dokładnie wskazał mi jak mam jechać w drodze powrotnej. Przede mną było jeszcze około 7 kilometrów do miejsca docelowego. W Dzierzgowie oraz Bobrownikach w powietrzu można było wyczuć atmosferę derbów. Wszak jutro miejscowe Zjednoczenie podejmie Sierakowiankę Sierakowice.
Jadąc do Arkadii miałem lekkie obawy czy aby park w uwagi na wiatr będzie otwarty. Kiedy w oddali zobaczyłem mnóstwo samochodów moje obawy prysły niczym mydlana bańka. Tak się zastanawiałem, który to raz odwiedzałem park w Arkadii. Ale w sumie czy to istotne? Po prostu lubię odwiedzać to miejsce i tyle. Park założony pod koniec przez Helenę Radziwiłłową niezmiennie zachwyca mnie swoim urokiem. Domek Murgrabiego, Kamienny Łuk czy Świątynia Diany to tylko część ciekawych miejsc w parku. 

Oczywiście nie sposób zapomnieć o słynnym akwedukcie, który bez wątpienia jest jednym z miejsc kojarzonych z parkiem w Arkadii. 


Po spacerze można było powoli kierować się w drogę powrotną. Dzięki podpowiedzi pani ze sklepu nie musiałem jechać ruchliwą DK 70 tylko jedynie znanym skrótem stosowanym przez miejscowych ruszyłem z powrotem na Bobrowniki i dalej na Bełchów. W tej ostatniej miejscowości zaopatrzony w wskazówki udzielone przez autochtonów od złocistego trunku śmignąłem na Sierakowice. Jadąc niemal równoległą drogą do DK 70 spokojnie dojechałem  do Skierniewic. Na dworcu przystanąłem na chwilę przy Wokulskim. Taszcząc rower po legendarnych skierniewickich dworcowych schodach na odpowiedni peron zamknąłem dzisiejszą wycieczkę.  

Komentarze

  1. Pięknie to wygląda, 2 fotka przypomina trochę park Czartoryskich w Puławach.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz