Mełchów 2019 - pamięć o powstaniu styczniowym wiecznie żywa

Od kilku lat przymierzałem się do rowerowej wyprawy w okolice Lelowa. Tam od dłuższego czasu w ostatnią sobotę września odbywają się uroczystości związane z bitwą z czasów powstania styczniowego. Rozegrała się ona 28 września 1863 roku. Dziś mimo pochmurnego poranka wspólnie z towarzyszem Wojciechem ruszyliśmy do Mełchowa. Kierowaliśmy się najpierw na Gidle, skąd skręciliśmy na Garnek. W tej ostatniej miejscowości zrobiliśmy krótki postój na jedzenie. Pogoda wyraźnie nam sprzyjała bo przejaśniło się i wyszło słońce. Po odpoczynku ruszyliśmy na Świętą Annę. Tam przecięliśmy drogę wojewódzką i śmignęliśmy na Przyrów. Jadąc niezłym tempem pokonywaliśmy kolejne kilometry. I tak z Przyrowa pojechaliśmy na Drochlin. Tam skręt w prawo na Lelów i po kilku kilometrach kolejny skręt w prawo na Mełchów. Byliśmy na miejscu kiedy zaczynała się msza. Zostawiliśmy nasze jednoślady obok stacji uzdatniania wody i ruszyliśmy na mały rekonesans. Zwiedziliśmy pole gdzie formacje wojskowe szykowały się do inscenizacji bitwy pod Mełchowem. 

Ucięliśmy sobie również panel dyskusyjny z przesympatycznymi paniami z promocji Urzędu Gminy w Lelowie. Przespacerowaliśmy się również pod mogiłę powstańców, którzy zginęli pod Mełchowem. Po dłuższym odpoczynku w końcu zajęliśmy miejsca aby móc obejrzeć inscenizację. Na polu bitwy można było zobaczyć im. in. powstańczą jazdę, kawalerię rosyjską, jazdę kozacką czy Pułk Żuawów Śmierci z Buska Zdroju. Co warte podkreślenia w inscenizacji wzięła udział też szkolna młodzież wcielając się w rolę kosynierów. Dla nich z pewnością była to znakomita lekcja historii. 


Z dostępnych źródeł historycznych można się dowiedzieć, że pod Mełchowem oddział powstańców styczniowych pod dowództwem płk Zygmunta Chmieleńskiego liczył około 800 osób. Siły rosyjskie były większe. Oprócz piechoty dysponowali również trzema armatami. Warto wspomnieć, że w walkach pod Mełchowem wziął udział Adam Chmielowski późniejszy Brat Albert. 
W wyniku walk powstańcy musieli się wycofać. Rannych i zabitych było około 70. Podobne straty ponieśli Rosjanie. 
Po inscenizacji nie czekaliśmy w gigantycznej kolejce po grochówkę tylko ruszyliśmy w drogę powrotną. Tym razem inną trasę niż tą, którą przemierzyliśmy rano. Pojechaliśmy do Koniecpola, gdzie na rynku zrobiliśmy postój na jedzenie. Następnie pojechaliśmy do Radoszewnicy. Tam skręciliśmy w lewo na Raczkowice. Po przejechaniu kilkunastu kilometrów robimy krótki postój i dalej ruszamy w kierunku Radomska. Jeszcze w Gidlach robimy przystanek na kawę. Stamtąd już prosto do Radomska. Na ostatnim kilometrze zaczęło padać, ale to nie zmąciło dobrego nastroju. Wszak udało się przejechać dziś blisko 111 km.

Komentarze