Olsztyn tam gdzie straszy Maćko Borkowic

Odkładana już kilka razy wizyta na zamku w Olsztynie koło Częstochowy w końcu doczekała się realizacji. dziś wyjątkowo sprzyjała pogoda. Nie było upału, ani ołowianych chmur. Lekko zachmurzone niebo sprawiało, że warunki do jazdy były bardzo dobre.
Ruszyłem więc koło 9:00 w kierunku tej znanej jurajskiej warowni aby sprawdzić czy od czasu mojej ostatniej wizyty coś się tam zmieniło. Kierowałem się na Kłomnice, dalej remontowaną drogą dotarłem do Rzerzęczyc. Po minięciu Skrzydlowa w okolicach Kłobukowic zaczęły się pierwszy lekkie podjazdy. To był znak, że wielkimi krokami zbliżamy się na terenu Jury. Za Mstowem podjazdów było już całkiem sporo. Dystans nie był zbyt długi więc kolejne małe wzniesienia nie męczyły nie zbyt mocno. Po dotarciu na rynek w Olsztynie nie mogłem sobie odmówić lodów. W czasie degustacji zaczęło lekko kropić. Na szczęście deszczyk szybko ustał i można było iść zwiedzać ruiny zamku w Olsztynie. Od mojej ostatniej wizyty bodaj o sto procent wzrosła opłata za zwiedzanie. Obecnie normalny bilet kosztuje 7 złotych. 


Skąd taki nagły skok ceny za wejście na teren zamkowych ruin? Otóż w tym roku wspólnota, która jest właścicielem terenu, na którym są ruiny zamku pozyskała blisko 8 mln złotych na renowację części mieszkalnej zamku. Ale 4 mln złotych trzeba wyłożyć z własnych środków. Cena za wejście musiała więc pójść znacząco do góry. Ważne, że już toczą się pierwsze prace restauracyjne.
Wędrując zamkowymi ruinami przypominam sobie legendy, które wiążą się z tą jurajska warownią. Jedna z nich mówi o Maćku Borkowicu, którego duch błąka się po zamkowych ruinach złorzecząc królowi Kazimierzowi Wielkiemu za skazanie go na śmierć głodową. Zagłębmy się więc nieco bardziej w tę historię. Maćko Borkowic mimo, że cieszył się uznaniem króla niezadowolony z reform podniósł bunt. Został za to wygnany z kraju na kilka lat. Po powrocie nie przestał spiskować przeciwko ostatniemu królowi z rodu Piastów. W końcu król Kazimierz Wielki nakazał schwytać i osadzić do w wieży na zamku w Olsztynie. Część osób na podstawie choćby obrazu Jana Matejki twierdzi, że była to śmierć głodowa. Inni zaś twierdzą, że król nakazał rzucać nieszczęśnikowi codziennie garść siana i dzban wody. I tak ponoć Maćko męczył się aż 40 dni zanim skonał. 


Tyle jedna z legend. Kolejne przytoczę podczas kolejnej wizyty w tej jurajskiej warowni, z której rozpościera się piękny widok na okolicę.
Po zwiedzaniu przyszedł czas na obiad, w czasie którego znów zaczęło padać. Na szczęście ponownie na krótko. Odpocząwszy co nieco ruszyłem w drogę powrotną. Kiedy dojechałem do domu na niebie rozciągnęły się ołowiany chmury. Zaraz będzie padać, ale tu już nieważne. Ponad 96 km udało się przejechać w bardzo dobrych warunkach pogodowych.           

Komentarze