Z Kamyka lody dla ochłody...

Rzadko zdarza się, że na rowerową wyprawę liczącą około 100 km wybieram się w godzinach południowych. Dziś jednak tak się złożyło, że wcześniejszy wyjazd nie wchodził w rachubę. Ruszyłem więc dziś dopiero po 13:30. A gdzie? Do Kamyka na deser lodowy z miejscowego Consonni. W ostatnich latach mam taki zwyczaj, że raz w roku się tam wybieram. Przemierzam w obie strony około 100 km. Wszystko po to aby delektować się lodami, które wciąż produkowane są według starych sprawdzonych receptur.
Nie ma się co czarować. Dzisiejsza aura nie sprzyjała wyprawie rowerowej. Było strasznie parno i duszno. Dobrze, że trochę wiało, więc nie było tragedii. Do Kamyka można jechać na kilka sposobów. Ja wybrałem drogę na Nową Brzeźnicę i dalej na Kokawę. Dopiero po dojechaniu do tej pierwszej miejscowości przypomniałem sobie, że fragment drogi na Częstochowę jest remontowany. W związku z tym trzeba było jechać objazdem i nadrobić przy tym kilka kilometrów. Czasem tak po prostu bywa. A z drugiej strony parę dodatkowych kilometrów przydało się do budowania formy przed zbliżającą się wielkimi krokami pierwszą tegoroczną kilkudniową wyprawą. Ponadto od Ważnych Młynów jedzie się drogą wiodącą wzdłuż lasów, więc można było pooddychać sosnowych powietrzem. Po dojechaniu do Kokawy jeszcze tylko odbicie w prawo i jedziemy na Kamyk.
Po dotarciu na miejsce zamawiam owocowy deser, który tradycyjnie wygląda bardzo apetycznie. Aż szkoda go ruszać. 


Wyraźnie się rozleniwiłem, bo zamówiłem sobie jeszcze latte z syropem amaretto. Przy okazji pozdrawiam miłe panie z popołudniowej zmiany, które przygotowały dla mnie deser i kawę. Z sielankowego nastroju przebudził mnie dopiero silniejszy wiatr oraz zbierające się chmury. Czyżby nadchodziła burza? Wolałem nie sprawdzać a i czas już był najwyższy aby wracać.
W drodze powrotnej pojechałem nieco inaczej. Śmignąłem na Ostrowy. Jedzie się tam bardzo przyjemnie. Ruch jest niezbyt duży a i las dookoła.
Nie ma co ukrywać, że dziś wyjątkowo dobrze mi się kręciło. Może dlatego, że w drodze powrotnej nieco się ochłodziło a i wiatr wiał nieco w plecy. Tak czy owak jechałem na Ostrowy i Ważne Młyny. dalej wspominanym już na wstępie objazdem do Nowej Brzeźnicy. Tam przystanek na drobne zakupy i ostatnie 20 km do pokonania. A w sumie na dzisiejszej trasie uzbierało się ich 104.  

Komentarze