Przejażdżka do podnóży Góry Kamieńsk

Czytając tytuł wpisu z pewnością zastanawiacie się czy uprawnione jest mówienie o sztucznie usypanym wzniesieniu jako o górze. Góra Kamieńsk czy też Góra Kamieńska jak chcą niektórzy na stale wpisała się w krajobraz województwa łódzkiego.
W sobotnie popołudnie przyszedł czas na pierwszą w tym roku wyprawę w okolice wspomnianej na wstępie Góry Kamieńsk. Zwykle na wspomniane wzniesienie wyjeżdżam od strony miejscowości Piaski. Jednak dziś jechałem zupełnie inaczej. Wyjechałem w kierunku Dobryszyc dalej jechałem w kierunku Słostowic. Po drodze skręciłem jednak w lewo na miejscowość Żaby. Tam mnie jeszcze nie było. Stąd ciekaw byłem jak będzie się jechało zupełnie nieznaną mi trasą. I trzeba powiedzieć, że trasa była całkiem przyjemna. Z Żab jechałem wytyczona przez powiat radomszczański trasą w okolice Pytowic gdzie dotarłem do podnóży Góry Kamieńsk. Z uwagi na fakt, że nie było moim celem wjeżdżanie na wspomniane wzniesienie, po krótkim odpoczynku można było wracać. Oczywiście nieco inną drogą. 

Śmignąłem więc na Hutę Brudzką oraz Borowę. Nowy szlak okazał się całkiem przyjemny. Jadąc w kierunku Dobryszyc gdzieś zgubiłem powiatowym szlak rowerowy.
Po dojechaniu do głównej drogi postanowiłem pokręcić się nieco po drogach powiatu radomszczańskiego. Skręciłem w prawo na Brudzice. W tejże miejscowości znów natrafiam na szlak powiatowy. Skręcam więc aby zobaczyć gdzie źle pojechałem. I nie była to dobra decyzja. W pewnym momencie skończył się asfalt i zaczęły się okropne piachy. Ledwo przedarłem się przez nie Gwidonem. Na szczęście ten odcinek nie był zbyt długi. W końcu wyjeżdżam na drogę asfaltową. Przy okazji odnajduję oznakowanie, którego nie dostrzegłem. Analizuję mapę i cóż z niej wynika. Otóż jak nic trzeba jechać na Wiewiórów. Nic trzeba zgłosić tę niezgodność do władz powiatu.
Koniec, końców znów dojeżdżam do Wiewiórowa i zakręcam w lewo na Brudzice. Pokonuję tę trasę drugi raz. Tym razem śmigam już prosto w kierunku Lgoty Wielkiej. Tam zbyt mocno się rozpędziłem i przejechałem zasłonięty przez odpustowe stragany skręt na Wolę Blakową. Zatrzymuję się więc dopiero w Kolonii Lgota Wielka i tam zawracam. Zatrzymuje się przy straganach i kupuję lody.
Jadę ładną drogą nieco pod górkę na Wolę Blakową. Stamtąd przez Krępę, Wierzbicę docieram do Stobiecka Szlacheckiego. Zakręcam jeszcze na Tomaszów i na spokojnie dojeżdżam do domu zaliczając nieco ponad 61 km.

Komentarze