Podjazdowy tour z Bodzentyna do Radomska

Plan na środę był dość prosty. Wrócić z Bodzentyna do Radomska. Wiadomo było, że etap będzie usłany licznymi podjazdami. Z Bodzentyna ruszyłem na Suchedniów. Już na początku przywitały mnie pierwsze pagórki. Po przejechaniu niespełna 10 km docieram do Michniowa gdzie znajduje się Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich. Pora dość wczesna, więc wszystko było zamknięte. Nie mniej jednak trzeba to miejsce zapamiętać i wpisać na listę obiektów, które trzeba zobaczyć. W Suchedniowie skręcam w lewo. Przebijam się nad S7. Zaczyna się leśny odcinek etapu. Najpierw droga jest piękna asfaltowa ale wkrótce zaczyna się szutrowy dukt. Z pewnym momencie na rozwidleniu dróg mocno się głowiłem jak jechać. Na szczęście pojawił się samochód, którego kierowca wskazał mi właściwy kierunek. Po przejechaniu sporego odcinka znów zaczął się asfalt. A to oznaczało tylko jedno. Zbliżamy się do cywilizacji. Jadę jeszcze spory kawałek i w końcu docieram do Bliżyna. Tam skręcam w lewo w DK 42. Teraz już prosto do domu. Przed Odrowążem czekał na mnie ostry podjazd. Mijam Stąporków i dość sprawnie dotarłem do Końskich. Przy miejscowym zespole pałacowo-parkowym robię przerwę. Przy okazji wykonuję dwa ważne telefony.


Z Końskich śmigam do Rudy Malenieckiej. Po przejechaniu DK 74 znów zaczynają się liczne podjazdy, które będą mi towarzyszyć aż do samego Przedborza. Po drodze w Czermnie gdzie kiedyś grała drużyna HEKO w miejscowym spożywczaku kupuję oranżadę z krasnalem. Kolejny przystanek robię w Przedborzu. Tam ucinam sobie panel dyskusyjny o lokalnej piłce nożnej z sympatycznym panem Arkiem. 
Za Przedborzem robię jeszcze krótki postój za Rzejowicami. Potem już prosto do domu. Na mecie licznik wskazuje 137 km.

Komentarze