Bałtów to nie tylko dinozaury

Końcówka wakacji to rewelacyjny czas na organizację wyprawy rowerowej. Popularne miejscowości turystyczne powoli zamierają. Można więc na spokojnie wszystko sobie obejrzeć. Dziś przyszedł czas na wyprawę do Bałtowa, do której przymierzałem się już od jakiegoś czasu. 
Biorąc pod uwagę liczbę kilometrów, która trzeba było pokonać wyjechałem już o 5:00 rano. Tradycyjnie pierwsze kilometry mijały dość wolno. Wiadomo organizm musiał wejść na właściwe tory. Pierwszy odcinek trasy był mi doskonale znany. W końcu nie pierwszy raz jechałem w kierunku Końskich. W Przedborzu obowiązkowo krótka przerwa na zakupy w sklepie państwa Nowaków. Za Przedborzem zaczynają się pagórki. Na niektórych odcinkach można się zmęczyć. Skąd na parkingu w Rudzie Malenieckiej obowiązkowa przerwa na drugie śniadanie. 
Jadąc w niezłym tempie szybko dotarłem do Końskich. Stamtąd cały czas DK 42 na Skarżysko-Kamienną. Na tym odcinku też nie brakuje podjazdów. Przy wjeździe do Skarżyska-Kamiennej zawsze mam obawy przy przejeżdżaniu pod S7. Usłanym pagórkami terenem dojeżdżam do słynnej miejscowości Wąchock. Stamtąd już tylko rzut beretem i jestem w Starachowicach. W miejscowości Rudnik kończy się DK 42. Skręcam w prawo w DK 9. Nie lubię tamtędy jeździć ze względu na duży ruch, ale specjalnego wyboru nie mam. Na szczęście odcinek, który muszę pokonać nie jest zbyt długi. Szybkie odbicie na Boksycką i nieco z boku wjeżdżam do Ostrowca Świętokrzyskiego. Tam przez przypadek poznanej młodego rowerzystę Michała, który znanymi sobie skrótami wyprowadza mnie na drogę do Bałtowa. Przy okazji podziękowania za pomoc. Droga na Bałtów z uwagi na remont teoretycznie jest zamknięta, ale i tak każdy tamtędy jeździ. To ja też jadę. Jeszcze tylko niewielki kawałek i jestem już w Bałtowie. Tam przy pomocy właściciela odszukuję Gospodarstwo Agroturystyczne Panorama, do którego jedzie się pięknym wąwozem. Na miejscu zostawiam rzeczy i ruszam na zwiedzanie. 
Ostatni raz w JuraParku w Bałtowie byłem kilka lat temu. Miejsce mocno się zmieniło. Oczywiście główną atrakcją dla najmłodszych są dinozaury, ale nie tylko. Bałtowski Kompleks Turystyczny to mnóstwo innych atrakcji. Wśród nich można wymienić choćby Sabatówkę czy Wioskę Czarownic. 


Tam przy kawie i ciastku robię przerwę po emocjach z Prehistorycznego Oceanarium, Kina 5D oraz objechaniu Zwierzyńca Bałtowskiego. Na koniec odwiedzam jeszcze Zwierzyniec Dolny. A na deser zostawiam sobie urokliwy Żydowski Jar. Przy wejściu dwóch autochtonów pijących złocisty trunek próbowało mnie zniechęcić mówiąc, że tam nic nie ma. Na szczęście ich nie posłuchałem. Niesamowite miejsce z pięknymi widokami, które zrobią wrażenie nawet na najbardziej wybrednych. 
Po kilku godzinach zwiedzania robię zakupy w miejscowym spożywczaku, gdzie jeden z autochtonów kupował zapewne nie pierwszego tegoż dnia Mamrota z Wilkowyj.

Komentarze