Ogiery z Bogusławic

Poniedziałkowy poranek nie zachęcał do wyprawy rowerowej. Jednak nie na tyle aby w ogóle zrezygnować z jazdy. Po wczorajszym rajdzie Gwidon ma się nieco lepiej więc można gdzie wyruszyć. Wybór padał na stadninę ogierów w Bogusławicach koło Wolborza. Miejsce to jak zapewne pamiętacie znalazło się na liście godnych odwiedzenia w 2017 roku. 
Ruszyłem więc w stronę Piotrkowa Trybunalskiego. Zaczęło się wypogadzać więc z krótką przerwą na zakupy w Niechcicach sprawnie dotarłem do trybunalskiego grodu. Wszystko przebiegało dobrze do momentu wyjazdu z Piotrkowa. Przy wylotówce na rondzie jeden z kierowców tira o mało mnie nie rozjechał. Musiałem czym prędzej uciekać. Przez to skręciłem nie tak jak powinienem. Zamiast w kierunku drogi wojewódzkiej 716 pojechałem prosto w sumie niezbyt dobrze wiedząc gdzie jadę. I tak wzdłuż S8 dotarłem aż do Polichna. Stamtąd skierowałem się na miejscowość Proszenie. Wszystko po to aby przebić się do Moszczenicy. W Proszeniach natrafiłem na remont drogi. Na szczęście robotnicy okazali się bardzo sympatyczni i umożliwili mi przejazd. 
Po tych krótkich perypetiach udało mi się przebić do Moszczenicy. Stamtąd już tylko skręt na Wolbórz. Kilka kilometrów i jestem przy stadninie ogierów w Bogusławicach. Obiekt dość duży. Trochę się po nim pokręciłem. W końcu od jednej z pracownic dowiedziałem się gdzie jest biuro. Tam pani, która chyba odpowiada również za kontakty z turystami podbija mi książeczkę. Jednak rozmowa z panią do sympatycznych nie należała. Czułem się trochę jak nieproszony gość. Co prawda pani zezwoliła mi na obejrzenie obiektu, oczywiście bez wchodzenia do stajni, ale o zrobieniu zdjęcia mogłem tylko pomarzyć. Pani z biura dała mi wizytówkę właściciela i kazała dzwonić po zgodę na zdjęcie. Jak się pewnie domyślacie telefon właściciela był wyłączony. Cóż cyknąłem zdjęcie przy wjeździe do stadniny. Może nie będą mnie za to ścigać.


Sama stadnina ma ponad 100-letnią tradycję. W czasie I Wojny Światowej zgrupowano w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego około 170 ogierów. W okresie międzywojennym stadnina rozkwitła głównie za sprawą Tadeusza Nosarzewskiego a stado z Bogusławic zostało poświęcone "ku chwale hodowli i Rzeczypospolitej. Nie najlepsze dla stada jak nie trudno się domyślić były lata II Wojny Światowej. Po jej zakończeniu ośrodek znów zaczął rozkwitać.  W okresie PRL-u stado ogierów z Bogusławic liczyło 150-200 sztuk. W tym czasie kręcono tam sceny wielu filmów. Po 1989 stado przeszło w prywatne ręce. Obecnie od kilku lat jest własnością państwa Ostrowskich. To tyle z kart historii obiektu. 
Niezbyt zadowolony z wizyty wracam z powrotem. W Wolborzu na niebie pojawiają się ołowiane chmury. Nie ma co będzie padać. Deszcz dopadł mnie w Moszczenicy. Robię więc postój najpierw w sklepie na drobne zakupy a następnie w miejscowej pizzerii. 
Dość szybko przestaje padać. Jadę więc najkrótszą drogą w kierunku Piotrkowa. Tą którą miałem jechać również rano. W Piotrkowie znów zaczyna padać. Delikatny deszczyk będzie mi towarzyszył aż do okolic Kamieńska. Tam deszcz zupełnie ustaje. Na rogatkach Radomska zajeżdżam do sklepu rowerowego, aby zamówić dla Gwidona wymianę dętek. Docieram do domu. Przejechałem nieco ponad 143 km, a więc za mało aby wpisać dzisiejszą trasę na listę tych najdłuższych. 

Komentarze

  1. Panie Jarosławie a może Pan wstawiał by do opisu wycieczek ślad trasy gpx by inni mogli tą samą trasą podążyć. Podziwiam Pańskie wyprawy rowerowe, tak trzymać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :) Mam na imię Przemek, ale to nie istotne. Zamieszczenie śladu przebytej trasy jest niemożliwe. Używam jedynie map papierowych. Elektroniki poza licznikiem nie używam. Może kiedyś...

      Usuń

Prześlij komentarz