Eksploracja okolic Wąsosza Górnego

Brakuje słów, aby określić warunki pogodowe jakie panują u Nas w tym roku. Aura jest wyjątkowo niekorzystna dla miłośników jednośladów. Niezła pogoda a do tego wolne piątkowe popołudnie trzeba było wykorzystać do wyprawy rowerowej. 
Rozłożyłem mapę i wybrałem kierunek zachodni. Dokładnie okolice doliny Warty i Liswarty. Pojechałem utartym szlakiem do nowej Brzeźnicy. Tam zatrzymałem się na drobne zakupy. I okazało się, że nie zabrałem ze sobą żadnej mapy. Nie lubię jeździć w nieznane mi tereny bez żadnej mapy. Mówi się trudno. Jadę dalej, przecież nie będę się wracał. Śmigam w kierunku Pajęczna. W miejscowości Makowiska skręcam w lewo na Popów. Jedzie się dobrze, choć droga z kilometra na kilometr staje się coraz bardziej marna. Docieram do miejscowości Wąsosz Górny. Bardzo miło zaskoczyła mnie miejscowa przystań kajakowa. Miejsce na ognisko, altana oraz plac zabaw dla dzieci. Aż chce się tam zorganizować jakiś spływ kajakowy. Trzeba coś w tym temacie pomyśleć. 
Ruszam dalej w kierunku miejscowości Kule. Mijam ośrodek szkoleniowy służby więziennej oraz kilka innych, które lata świetności mają ją już za sobą. 
Skręcam w lewo w kierunku miejscowości Trzebca. Kończy się asfalt. Droga marna. Pytam autochtonów o drogę na Kuźnicę. Mam we wsi skręcić w lewo. Za mostem skręcam w lewo. Napotkanego miejscowego wędkarza pytam czy aby dobrze jadę. Okazuje się, że muszę się cofnąć i skręcić przed mostem. Tak też czynię. Droga nieco się poprawia, ale leśny dukt jest nieco lepszy. jadę tak kilka kilometrów. Przed Kuźnicą zatrzymuję się na krótki postój. To był dobry pomysł. Podziwiam jak pięknie wije się mała rzeczka Kocianka.


Jeden z napotkanych wędkarzy, robi mi zdjęcie. Wyjeżdżam w Kuźnicy do głównej drogi. Jeszcze raz skręcam w lewo. Ruszam niejako w drogę powrotną na Ważne Młyny. Stamtąd już tylko rzut beretem do Nowej Brzeźnicy. Jeszcze tylko niecała godzinka drogi i docieram do Radomska, mając na liczniku 77,5 km oraz średnią prędkość 22,1 km/h. 

Komentarze