Bunkry kolejowe w Konewce i Jeleniu

Zgoła odmiennymi warunkami pogodowymi przywitał mnie wtorkowy poranek. Słoneczko wręcz zachęcało do jazdy. Z Zakościela gdzie nocowałem ruszyłem do Inowłodzu aby zwiedzić zamek Kazimierza Wielkiego. Z warowni zostały co prawda tylko ruiny, ale dzięki staraniom lokalnych władz przy pomocy tzw. środków z Unii Europejskiej udało się go zrekonstruować. 


Z gościnnego Inowłodza ruszyłem w kierunku Spały. Tam czekała mnie spora dawka zwiedzania. Na pierwszy ogień poszedł Centralny Ośrodek Sportu. Mam trochę szczęścia bo udaje mi się zwiedzić obiekt. Za kilka dni będzie to niemożliwe. Wszystko przez doroczne dożynki prezydenckie. Jadąc dalej w kierunku centrum zatrzymuję się w Domu Pamięci Leśników i Drzewiarzy Polskich. Rola leśników w walce z niemieckim agresorem jest często pomijana. Dobrze, że takie miejsce powstało. Ucinam sobie bardzo długi panel dyskusyjny z opiekunem tego miejsca. 
Czas szybko leci. Miło się rozmawia, ale trzeba jechać dalej. Jeszcze sporo zwiedzania przede mną. Skręcam w prawo na Konewkę. W tej niewielkiej miejscowości znajduje się liczący 380 metrów schron kolejowy, który miał służyć niemieckim dygnitarzom.



Bunkier znajduje się w prywatnych rękach. Dzięki temu można w nim zobaczyć nie tylko sporą ilość militariów ale również wystawy, które właściciele ściągają do Konewki. Po zwiedzaniu wracam do Spały. Tam w jednej z karczm zatrzymuję się na jedzenie. Nie powiem tanio tam nie było, ale przynajmniej porządnie się najadłem. Po obfitym posiłku trudno było wstać. Czas naglił więc szybko ruszyłem w kierunku miejscowości Jeleń. Tam w lesie znajduje się drugi schron kolejowy. Nieco krótszy bo liczący 355 metrów.


Bunkier w Jeleniu ma niestety mniej szczęścia. Brak właściciela sprawia, że stał się miejscem wywozu śmieci. Po krótkich oględzinach ruszam do Tomaszowa Mazowieckiego. Tam odwiedzam Skansen rzeki Pilicy. Bardzo ciekawe miejsce. Mające mnóstwo interesujących eksponatów. Wystarczy wspomnieć choćby młyn wodny, czołgi czy dworzec kolejowy sprowadzony ze stacji Wolbórka, nazywanej czasem Czarnocin. 


Przysłowiowy rzut beretem od skansenu znajduje się rezerwat Niebieskie Źródła. Ostatni raz byłem tam kilkanaście lat temu. Miejsce jednak niewiele się zmieniło. 


Niebieskie Źródła były moim ostatnim punktem przewidzianym do zwiedzania podczas mojej dwudniowej eskapady. Późno się zrobiło. trzeba było jechać do domu. Oczywiście jak to mam w zwyczaju nie zastosowałem żadnego skrótu. Pojechałem tak jak miałem zaplanowane. Remonty drogowe utrudniają nieco poruszanie się po Tomaszowie Mazowieckim. Dobrze oznakowany objazd sprawił, że bez kłopotów wydostałem się na drogę do Ujazdu. Po drodze zatrzymałem się na drobne zakupy. Z Ujazdu odbiłem na Będków. Potem skręt w lewo na Piotrów Trybunalski. To miasto znam dość dobrze. Można więc powiedzieć, że błyskawicznie wydostałem się na drogę do Radomska. W Niechcicach zrobiłem sobie przerwę na uzupełnienie płynów. Zrobiło się już szaro. Założyłem więc kamizelkę odblaskową. Od Kamieńska jechałem już w całkowitych ciemnościach. Nie przeszkodziło mi to jednak w spokojnym dokończeniu etapu, który liczył w sumie 132 km. 

Komentarze

  1. Właśnie wczoraj szukałam pomysłu na weekend i palec na mapie zatrzymał się na Tomaszowie. Poszperałam i necie i niebieskie źródła oraz skansen zapowiadały się ciekawie.... no a dzisiaj znalazłam wpis na Twoim blogu. Nie muszę już szukać dalej....:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oprócz Skansenu i Niebieskich Źródeł warto zajrzeć do Grot Nagórzyckich, do których wczoraj już nie zdążyłem dotrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  3. To wspaniały sport i zwiedzanie w ten sposób wiąże się z o wiele większa liczbą pozytywnych doznać:) No i oczywiście przy okazji zdrowie się poprawia, no chyba, że pada :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam nigdy o tym miejscu, a czytając opis i patrząc na zdjęcia na pewno by mi się spodobało, bo to połączenie natury i historii. Jeszcze rowerem! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz