Majdan czyli w Skansenie Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej

Trochę inaczej miał wyglądać ten dzisiejszy etap wyprawy po Bieszczadach. Jak to mówią "nie ma tego złego...". ten zmodyfikowany też był fajny...
Zanim ruszyłem na trasę dzisiejszego etapu mojej bieszczadzkiej wyprawy nasmarowałem łańcuch Gwidonowi, aby lepiej pracował. 
Już na "dzień dobry" za Leskiem na drodze do Tarnawy Górnej czekał na mnie solidny podjazd. Mozolnie się na niego wdrapałem. Potem był ostry zjazd. Nie powiem momentami się bałem czy się nie przewrócę. W Tarnawie Górnej zatrzymuję się w sklepie na Celestynkę. Tam dowiaduje się, że cały odcinek aż do Komańczy usłany jest podjazdami. Nikt mnie jednak nie gonił, więc powoli sobie jechałem. Przed miejscowością Rzepedź zatrzymuje mnie Ukrainiec, który pyta czy dobrze jedzie w kierunku Słowacji. Wyjmuję mapę i wyjaśniam jak ma jechać. Przy okazji Nazar zaprasza mnie do Lwowa. Hm? Wyprawa rowerowa na Ukrainę? To było by coś. Na wszelki wypadek biorę kontakt. W miejscowości Rzepedź skręcam w lewo na Turzańsk, gdzie znajduje się cerkiew umieszczona na liście zabytków UNESCO. Niestety cerkiew jest zamknięta i mogę ją podziwiać jedynie z zewnątrz. Powoli docieram do Komańczy, która wita mnie pięknym kamieniołomem. Oj wysłałbym tam do pracy niektórych polityków. W jednym z większych sklepów robię większe zakupy bo później na drodze do Cisnej może być o to bardzo ciężko. Trasa wiedzie między Bieszczadami a Beskidem Niskim. Wspinając się na kolejny podjazd mogę chłonąć piękne krajobrazy. Na odcinku około 30 km praktycznie nie ma ludzi. Są tylko pojedyncze wioski. W jednej z nich na 60 km ucinam sobie pogawędkę z motocyklistami. Czas mam dobry, więc powoli zbliżam się do miejscowości Majdan czyli głównego celu mojej dzisiejszej wyprawy. W Żubraczach mijam się z jadącą w do Balnicy Bieszczadzką Kolejką Leśną. 
Docieram do Skansenu Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej w Majdanie. Pieczę nad nim ma fundacja, która w tym roku świętuje 20-te urodziny. Pracownicy Skansenu są bardzo sympatyczni. Z tego miejsca wszystkich pozdrawiam. Samo miejsce jest bardzo klimatyczne. Każdy miłośnik kolei po prostu musi je odwiedzić!


Po posiłku i odpoczynku można ruszać do Cisnej. Tam zgodnie z wtorkową obietnicą zatrzymuję się w sklepie z pamiątkami. Pytam o pocztę. Okazuje się, że ją minąłem. Sympatyczna pani Madzia zgodziła się popilnować Gwidona. Po powrocie chwilę rozmawiamy. Zostawiam namiary na mojego bloga i ruszam w dalszą drogę. Tuż za Cisną czeka mnie spory podjazd. Kiedy mijam tabliczkę z napisem Jabłonki, wiem że teraz będzie już tylko z górki. Zatrzymuję się jeszcze tylko w Baligrodzie na uzupełnienie płynów i tradycyjnie już w Lesku w Biedronce. Spokojnie dojeżdżam do Bezmiechowej Górnej. Licznik wskazuje 120 km.

Komentarze

  1. Ja wiem, pasja, ale podziwiam za wytrwałość w rowerowym szaleństwie. Jakoś rower nigdy mi nie odpowiadał, wolałam iść w góry, z dala od ludzi, czyli najlepiej w okresie zimowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rower to moja największa pasja. Pierwszy raz śmigam po górach. Jest ciężko, ale daje radę. Planowałem sobie wejście na trójstyk Kremenaros, ale nic z tego nie wyszło. Kiedyś muszę to nadrobić :)

      Usuń
  2. Pięknie musi się jeździć w tamtych terenach i trudno ;-) Gratuluję pasji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No i w ten sposób zyskuje się wspaniałych czytelników!

    Pozdrawiam!
    Smiley

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejne miejsce na mapie Polski do odwiedzenia! Ach, już nie mogę się doczekać kiedy będę w kraju :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znoszę jeździć na rowerze, ale podziwiam Twoją wytrwałość :D Za to miejsce świetne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jazda po takich terenach to czysta przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bieszczadzka Kolejka Leśna to punkt na mojej mapie kolejowej, który chciałabym zobaczyć osobiście :). Póki co z takich podobnych miejsc zaliczyłam już Chabówkę i 8 lat temu skansen w Kościerzynie, aczkolwiek noszę się z zamiarem ponownej wizyty w Kościerzynie :).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz