Kierunek Słupca - na dojechanie do tysiąca

Moje dzisiejsze poczytania determinowała przede wszystkim wizyta na PKP. Plan był prosty. Jeśli uda mi się kupić bilet na przewóz Gwidona do Słupcy to zwiedzam i w południe ruszam w kierunku tej niewielkiej miejscowości. Jeśli nie to od razu śmigam w kierunku Koła, stąd mam już wykupione bilety na powrót do Radomska. 
Docieram do dworca. Z Gwidonem ustawiam się pod kasą. Już mam pytać a tu napatoczył się opasły niczym knur pan z ochrony. Zaczął czynić mi aluzje, że rowerem tu nie wolno. A niby gdzie mam go zostawić jak przed dworcem próżno szukać stojaków? W sukurs przyszła mi pani kasjerka, która stwierdziła, że po pierwsze ja tu bilet przyszedłem kupić, po drugie nikogo za mną nie ma. Rower, więc nikomu nie przeszkadza. Zmyty jak pies opasły knur odpuścił. Miałem farta bo udało się kupić bilet ze Słupcy do Koła. Teraz z czystym sumieniem mogłem udać się na zwiedzanie. 
Zacząłem od Katedry i Muzeum Archidiecezjalnego.


Ta na przyjęcie turystów, zwłaszcza tych na jednośladach nie jest w ogóle przygotowana. Brak podstaw czyli stojaków na rowery. Z wejście do katedry też problemy. A kler tylko by kasował za wstęp a od siebie najlepiej nic nie dać. Zwiedzam też Muzeum Archidiecezjalne. Tam stojaki są i można spokojnie zwiedzać. Muzeum ma mnóstwo ciekawych eksponatów. Warto odwiedzić. Wychodząc byłem oszołomiony blichtrem jakim otacza się kler. 
Kolejny punkt zwiedzania to Muzeum Początków Państwa Polskiego. Trzeba dość długo czekać na wejście, ale w racji tego, że jest niedziela to wchodzę gratis. Muzeum jest bardzo nowoczesne. Śmiać mi się chciało, jak w kasie otrzymałem zbiór folderów jak to Gniezno jest przyjazne rowerzystom. Cztery trasy do wyboru itd. Wszystko ładne wygląda tylko na obrazkach. Niestety nic nie jest w stanie zmazać fatalnego obrazu miasta. Wysokość krawężników na większości ścieżek rowerowych śmiało może konkurować z naszymi radomszczańskimi.
Po sporej dawce wiedzy o początkach naszego państwa można było udać się na ostatni etap mojej podróży. W Gniezna kierowałem się bezpośrednio na Słupcę. Po drodze w Niechanowie zatrzymałem się na krótki odpoczynek. Dzwonię do Marcina z pytaniem czy grillujemy. Nagle widzę miejscowego rowerzystę. Z pozoru niby nic szczególnego. Kolarzówka ale w miejscu bidonu "dzik". 
Dalsza droga bez większych sensacji. Prosto do drogi DK 92. Potem skręt w lewo na Słupcę. Na rogatkach miasteczka informacje o dawnym obozie jenieckim z czasów I Wojny Światowej. Krótkie zapoznanie się z historia tego miejsca i na dworzec. 
Mój 7-dniowy Tour dobiegł końca. Liczba przejechanych km - 1024.

Komentarze

  1. Niezły wynik - ponad 1000 km w ciągu 7 dni:)
    Muzeum Początków Państwa Polskiego to chyba był najlepszy punkt całej wyprawy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz