W hołdzie bohaterom spod Krojant

Długa podróż pociągiem oraz wczorajszy interwałowy etap zrobiły swoje. Rano nie mogłem się dobudzić. W końcu jednak się zmobilizowałem. Wszak czekała na mnie cała masa niezwykle interesujących miejsc. 
Ruszyłem w kierunku Białego Boru. W miejscowości Gwda Mała skręcam na drogę wiodącą do Czarnego. Ta niewielka miejscowość znana jest tylko i wyłącznie z faktu, że jest tam zakład karny i jednostka wojskowa. Mało osób wie, że przed wiekami był tam również zamek krzyżacki. Do dziś ostały się jedynie resztki murów, na których swoi Dom Pomocy Społecznej. Sporo się natrudziłem aby znaleźć to miejsce. Najwyraźniej burmistrz Czarnego nie lubi turystów. Bo próżno szukać tablicy informującej choćby lakonicznie, że kiedyś był tam zamek. 
Z Czarnego śmigam na Człuchów. To tej malowniczej miejscowości docieram przed 10:00. Mam więc chwilę czasu, aby coś zjeść. Potem zwiedzanie zamku, będącego siedzibą Muzeum Regionalnego. Zwiedzając wystawy przypomniało mi się jedno z ulubionych pytań profesora Andrzeja Felchnera. Które miast było przed wojną polskie - Człuchów czy Chojnice? Wie ktoś? Po lekcji historii można było ruszać dalej. W międzyczasie zmodyfikowałem nieco trasę dzisiejszego odcinka. Wszak trochę bez sensu pokonywać niektóre odcinki dwa razy. Póki co kierowałem się do Chojnic. Moje oczy ucieszył fakt, że od Człuchowa aż do Chojnic powstaje droga rowerowa. Nie została jeszcze oddana do użytku a rowerzystom już zabroniono wjazdu na obwodnicę. 
Chojnice przywitały mnie piękną starówką ale i zbierającymi się chmurami, z których według jednego ze sklepikarzy miało zacząć padać.


Pytam o drogę na Krojanty. Okazuje się, że są dwa warianty. Wybieram oczywiście ten bardziej bezpieczny. Sprawnie docieram do tej miejscowości. Dobre oznakowania kierują mnie na pole bitwy pod Krojantami. Po drodze mijam stadion miejscowej "Szarży", który toczy boje ligowe w gdańskiej okręgówce. Ulicą 18 Pułku Ułanów Pomorskich docieram na miejsce, gdzie 1 września 1939 roku wojska polskie stawiły opór niemieckiemu agresorowi. 


Warto zaznaczyć, że przez wiele lat m.in. przez niemiecką propagandę rozpowszechniany był mit o tym jak to Polacy rzucili się konno na niemieckie czołgi. Szarża okupiona m.in. śmiercią dowódcy Kazimierza Mastalerza była. Ale na pewno nie na czołgi...
Podjeżdżam jeszcze pod pomnik, który znajduje się prze DK 22. Chwila refleksji i można wracać dalej. Jeszcze tylko krótki postój w sklepie na uzupełnienie zapasów jedzenia i jadę do Charzykowych. Ta niezwykle malowniczo położona miejscowość zachwyca nie tylko pięknymi widokami, ale również tzw. Marszrutą Kaszubską. Pod tą nazwą kryje się cały system różnych szlaków rowerowych. Ale zanim na nią wjechałem jeszcze pamiątkowa fotografia nad Jeziorem Charzykowskim.


Większość z Was wie, że nie należę do miłośników jazdy leśnymi duktami. Ale te w okolicach Charzykowych zadowoliły nawet mnie. Wszystko pięknie utwardzone. Praktycznie bez piachu. A to wszystko wśród borów. Trasy wokół Jeziora Charzykowskiego mają charakter interwałowy. Nie brakuje zjazdów. Ale i zdarzają się mocne podjazdy. Zachwycony widokami i trasą, którą pokonywałem, nawet nie zauważyłem a już byłem w Swornychgaciach.
Choć nade mną wisiały ołowiane chmury nie traciłem dobrego nastroju. W Restauracji Leśna zamawiam pierogi i odpoczywam. Przy okazji pozdrawiam całą ekipę tam pracującą.
Po posiłku udaje się nad jeziorko aby i w Swornychgaciach uwiecznić na fotografii swoją obecność. Młody człowiek wypożyczający sprzęt wodny zgodził się wcielić w rolę fotografa.


Dość odpoczynku. Trzeba ruszać w drogę powrotną. Będzie padać? Za Konarzynami kończy się droga rowerowa. Trochę szkoda, ale w ramach rekompensaty chmury się rozwiały i wyszło słoneczko. Jadąc przez Rzeczenicę i Czarne spokojnie dojechałem do Szczecinka pokonując łącznie 180 km. 

Komentarze

  1. Bardzo fajna wyprawa i podziwiam kondycję 180 km wow! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle cudownych miejsc jest do zobaczenia... Ah ślicznie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz wspaniałą pasję, podziwiam kondycję i determinację!

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie podróżowanie z celem, jak najbardziej robi na człowieku wrażenie. :) Szczerze podziwiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Marzy mi się dłuższy wyjazd rowerem, gdzies tak hen w Europę :) dlatego podziwiam Twój zapał ;) piękna sprawa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz