Szukając śladów przeszłości trafiłem do Afryki

Nie ma co ukrywać - poniosło mnie. Mimo krótkiego snu, obudziłem się pełen energii. Ruszyłem w kierunku Przedborza. Kilometry szybko przeskakiwały na liczniku. Szybko znalazłem się w mieście, w którym często gościł król Kazimierz Wielki. Krótki postój na zakupy w sklepie państwa Nowaków i można było ruszać dalej. Po drodze minąłem pozostałości zamku w Przedborzu. Szczerze? Gdybym nie wiedział, że znajdują się w tym miejscu, nie zgadłbym, że to pozostałości zamku. Za Przedborzem zaczęły się górki. Ale szybko dotarłem do Fałkowa. Zatrzymałem się przed domem sołtysa, z którego wychodził akurat młody człowiek.Zapytałem gdzie są ruiny zamku. W prawo za stacją paliw - odpowiedział małolat. Podziękowałem i ruszyłem w drogę. Pojechałem nieco inaczej, ale na miejsce trafiłem. Ruiny trochę zaniedbane, ale prezentują się o wiele lepiej niż ten w Przedborzu. Obok ruin ojciec z małym synem w bajorku próbują coś złowić na wędkę. Podchodzę i proszę o zdjęcie. Napis Radomsko na koszulce pobudza wyobraźnie mojego rozmówcy. 


Spoglądam na mapę. Nie ma sensu dojeżdżać do ruchliwej DK 74. Wybieram skrót na Starzechowice. Droga lokalna, ale przyzwoita. Docieram do miejscowości Turowice. mam dwie opcje: Jechać prosto przez Rudzisko lub w lewo do Skórkowice. Ta druga opcja jest dłuższa. Wybieram skrót. Ale coś mnie tknęło aby zapytać fachowców, którzy na placu kościelnym naprawiali zamek. Pytam czy jadąc na Rudzisko dojadę do Żarnowa, jak wskazuje mapa. Odpowiedź mnie zaskoczyła. Przejechać tym odcinkiem się nie da. Nie ma mostu na rzece Czarnej. To znaczy był, ale został spalony. Wyraźnie komuś przeszkadzał. Nic trzeba jechać na Skórkowice. Panowie tłumaczy mi jak jechać skrótem, ale nie mogłem go odnaleźć, więc ruszyłem główną drogą. W Skórkowicach pytam jednego jegomościa jak najlepiej dojechać do Żarnowa. Albo w lewo, albo w prosto. Obie drogi prowadzą do Żarnowa. Odpowiedź mało satysfakcjonująca. Skręcam w prawo bo wydaje mi się, że będzie krócej. Za chwile zauważyłem idącego całą szerokością chodnika przedstawiciela "miejscowego elementu". Zatrzymuję się, aby dopytać która droga lepsza. Mój rozmówca wykazał się niebywałą znajomością topografii terenu. Mówi: "może pan jechać przez Zdyszowice i Pilichowice albo obok Afryki. Nazwa Afryka pobudza moją wyobraźnię. Jadę tam. Po kilku kilometrach istotnie drogowskaz w prawo kieruje do Afryki. 


Nie mogłem odpuścić. Śmigam do Afryki. W miejscowości zaledwie kilka domów. Mam trochę szczęścia. Na jednym w podwórek zauważam autochtonkę. Ucinamy sobie krótką pogawędkę. Okazuje się, że w Afryce mieszka ledwie kilku mieszkańców. 
Krótki odpoczynek i ruszam do Żarnowa. Obok rynku znajduje się okazała kolegiata św. Mikołaja wzniesiona w stylu romańskim. Jak głosi legenda, rycerze z chorągwi Małopolski idą pod Grunwald, właśnie w tym miejscu mieli ostrzyć miecze. 



Kawałek dalej kolejna piękna rzecz z naszej przeszłości. Świetnie odrestaurowane wczesnośredniowieczne grodzisko, które nieco później było Kasztelanią. 


Za grodem skręcam na Opoczno. Sprawnie docieram na Miedznej Murowanej, która stanowiła punkt docelowy mojej wyprawy. Jadę w kierunku miejscowej stanicy harcerskiej. Niestety obiekt zamknięty. Co by mówić nie zrobił on na mnie dobrego wrażenia. Na placu śmignęła mi sarenka. Zamknięte, więc trzeba wracać. Jednak znów mam szczęście. Nadjeżdża ochrona. Panowie widząc napis Radomsko wpuszczają mnie na teren stanicy. Okazuje się, że spokojnie można tu przenocować za niewielkie pieniądze. Można zrobić ognisko, jest kuchnia, ciepła woda też jest. 
W drodze powrotnej zatrzymuję się nad zalewem powstałym na zalanych łąkach. 



Późno się robi. Trzeba wracać. na 98 km zaczyna kropić, ale na szczęście krótko. Zatrzymuje się w Żarnowie. W miejscowym Lewiatanie sympatyczna sprzedawczyni stempluje mi książeczki PTTK, będą pod wrażeniem, że przyjechałem aż z Radomska. Przejeżdżając na centralną magistralę kolejową znów mam trochę szczęścia. Obserwuję pędzące pendolino. Na 108 km niestety znów zaczyna padać. Może niezbyt intensywnie, ale jednak. Deszcz towarzyszy mi przez blisko 30 km. Jadę nieco inaczej. W Skórkowicach pojechałem na Starą, stamtąd na Skotniki a dalej do Przedborza. W sklepie państwa Nowaków znów zakupy i do domu. Około 10 km przed domem zbierają się burzowe chmury. Zaczyna błyskać i grzmieć. Nie ma co, mimo zmęczenia pędzę do domu. Na szczęście burzy nie było. Po dotarciu do domu okazuje się, że uzbierałem sporo km. Dokładnie 175. 
Trasa: Radomsko-Przedbórz-Fałków-Skórkowice-Afryka-Żarnów-Miedzna Murowana-Żarnów-Skórkowice-Skotniki-Przedbórz-Radomsko zaliczona. 

Komentarze

  1. Super wycieczka, 175 km robi wrażenie :)! Dobrze, że udało Ci się uniknąć burzy. Bardzo spodobało mi się zdjęcie kolegiaty no i oczywiście rower w towarzystwie drogowskazu na Afrykę :D!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałem obawy jeśli chodzi o burzę :) Kościół pw. św. Mikołaja faktycznie robi wrażenie. Na następny weekend jeśli pogoda pozwoli to coś ciekawego wymyślę :)

      Usuń
  2. Nie trzeba wyjeżdżać z Polski, aby zwiedzać inne kontynenty:)
    Koło Olsztyna jest także Ameryka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę przypadku było z tą Afryką. Miejsce nieco zapomniane, ale klimatyczne :)

      Usuń

Prześlij komentarz