Wielkanocny Garnek bez niespodzianki

Czasem warto trochę poczekać. Piękna, słoneczna pogoda wprost zachęcała do wyprawy rowerowej. Nie można było sobie wymarzyć lepszych warunków pogodowych do debiutu nowego trykotu, który kilka dni temu dotarł do mnie. 
Ruszyłem sobie na Gidle. Tam skręciłem w prawo w kierunku miejscowości Garnek. W Borowie mój licznik przekroczył 1000 km w tym roku. Trzeba było się zatrzymać i uwiecznić to na fotografii. Jeszcze tylko niewielki odcinek i dojeżdżam do Garnka. 


Ta niewielka miejscowość w gminie Kłomnice jest wręcz legendarna. Wszystko ze względu na mój nieszczęsny wypadek z 2014 roku. Jak sobie go przypominam to mimo wszystko miałem sporo szczęścia, że skończyło się tylko na szyciu i drobnych stłuczeniach. Mijam miejsce wypadku. Śmigam w kierunku Kłomnic. Po drodze przejeżdżam m.in. przez Pacierzów, gdzie na latach 80-tych minionego stulecia "składał" mnie znany w okolicy znachor. takie to były czasy.
Szybko docieram do Kłomnic. A stamtąd prosto do Radomska. Ani się obejrzałem a licznik wskazał przejechane 52 km.  

Komentarze