Przywitanie piłkarskiej wiosny w Gorzkowicach

Chłód i mżawka nie zachęcała do rowerowej wyprawy. Ale obiecałem sobie, że w sobotę wybiorę się na jakiś mecz niższej ligi piłkarskiej. Wybór padł na pojedynek piotrkowskiej klasy okręgowej pomiędzy GUKS Gorzkowice a Świtem Kamieńsk. Choć oba zespoły należą do innych powiatów, to niewielka odległość jaka dzieli obie miejscowości sprawia, że kibice traktują te pojedynki jako derby. Co znaczą derby dla kibiców tłumaczyć chyba nie muszę. 
Mimo mgły i mżawki sprawnie dotarłem na obiekt "cmentarny" w Gorzkowicach. 


Mecz jak na derby i pojedynek drużyn z czołówki ligi nie zawiódł moich oczekiwań. Początek dla gospodarzy, którzy w 20. minucie objęli prowadzenie po trafieniu z rzutu karnego. Strata bramki podziałała mobilizująco na graczy gości, którzy odpowiedzieli dwoma trafieniami. 
W końcówce pierwszej połowy uświadomił mi dlaczego kocham piłkę nożną i odwiedzanie stadionów na niższych szczeblach rozgrywkowych. Najpierw goście mieli rzut karny, którego nie wykorzystali. Chwilę później gospodarze wyprowadzili kontrę. Błąd bramkarza. I zamiast 1:3, zrobiło się 2:2. 
W trakcie meczu moja uwagę przykuła grupa "ekspertów", która żywo reagowała na boiskowe poczynania nie tylko piłkarzy, ale również trójki arbitrów. Szczególnie przyjrzałem się jednemu z "ekspertów". Starszy jegomości co kilka minut rozpisał kurtkę, spod której wyciągał pokaźną flaszynę. Nie bawiąc się w żadne kubeczki miejscowy raz po raz pociągał zacny trunek z butelczyny, po czym przegryzał go landrynkami. 
Pierwsza połowa skończyła się remisem. Obowiązki zawodowe nie pozwoliły mi obejrzeć drugiej odsłony derbowego meczu. 
Czas było ruszać w drogę powrotną. Na chwilę zatrzymałem się przy miejscowym kopców pełniącym role bazy rekreacyjno-sportowej. 


Ruszam do Krzemieniewic. Tam odbijam na Kodrąb. Droga, po której pierwszy raz jechałem marna. Ale to tylko kilka kilometrów. Docieram do Kodręba. Skręcam na Radomsko. Sprawnie docieram do domu. Licznik wskazuje 55 km, a to jeszcze nie wszystko na dziś. 

Komentarze