Wypadek w Garnku

Rowerowe wspomnienia - odcinek (2)
Mam świadomość, że większość osób, która mnie zna czekała właśnie na ten wpis. Mowa rzecz jasna o feralnej wyprawie do legendarnego już niemalże Garnka :)
Z zachowanych notatek wyglądało to mniej więcej tak...
29 czerwca 2014...
Przejechane dziś km w ogóle mnie nie cieszą. W miejscowości Garnek na 48 km (tu chyba wkradł się chyba drobny błąd - powinno być 44-45 km) trasy uległem groźnie wyglądającemu wypadkowi.
Mam rozcięty lewy łuk brwiowy, zdarte prawe kolano, poważnie obity lewy bark i nadgarstek. Kości chyba mam całe..



Gwidonek też ucierpiał. Uszkodzona przednia lampa.

Z mniejszych strat to rozbite okulary.

Najsmutniejsze jest to, że nikt z przejeżdżających nie zatrzymał się aby zobaczyć co się stało. Nie mówiąc już o udzielaniu pomocy.

Na koniec. Drodzy drogowcy tworząc drogi używajcie mózgu. Dziś z pewnością uratował mnie tylko i wyłącznie kask.

Komentarze

  1. czy to był Garnek w woj. śląskim:) bo ja tam mieszkam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz