Podkręcamy czyli pierwszy etap Tour de Mazury

Rowerowe wspomnienia - odcinek (7)
25 lipca 2014
Trasa Wydminy-Olecko-Gołdap-Węgorzewo-Pozezdrze-Kruklanki-Wydminy o długości 167 km pokonana w 7 godzin 51 minut. Średnia prędkość 21,2 km/h. Tym samym ustanowiłem nowy rekord przejechanych km. Od poprzedniego lepszy o 11 km.
Wyjechałem z Wydmin w stronę Olecka. Moje pozytywne wrażenie to miejscowe drogi. Jechałem więc sobie na Olecko ładnie pofałdowanym terenem wśród okolicznych jezior i lasów. Tuż przed Oleckiem w miejscowości Duły jakiś szaleniec jadący tirem wyprzedzając mnie na ostrym zakręcie o mało nie strącił mnie w drogi. Na szczęście udało się uniknąć katastrofy Emotikon smile Przed samym Oleckiem obwodnicy, niestety nie można tam wjechać rowerem. Wbijam więc do miasta. Oznakowania dobre, więc szybko przedostaje się na drogę wiodącą do Gołdapi. Po drodze w Kowalach Oleckich zatrzymuje się na krótki postój. Kupuje picie i spożywam posiłek. W międzyczasie na swoim jednośladzie podjeżdża "miejscowy degustator" złocistego napoju. Przyjechał zrobić wymianę. W sumie trzy skrzynki o łącznej zawartości 38 butelek. Jak się okazało Marek bo tak na imię miał ów autochton jest dobrze znany w środowisku. A przy okazji i pomocny przy rozładunku towaru. Moją uwagę przykuwa jego jednoślad. "Ząb czasu" na tyle skorodował jednoślad, że trudno określić markę. Prawdopodobnie wielokrotnie przerabiany popularny składak. Mój strój kolarski najwyraźniej zaintrygował autochtona bo pyta ile juz przejechałem. Licznik nie pozostawia złudzeń. 52,5 km a więc niewiele. Wskazanie robi jednak wrażenie na "miejscowym elemencie". Ruszam dalej. W miejscowości Kozaki przed Gołdapią nagle pojawia się piękna ścieżka rowerowa, która sobie jechałem. W samej Gołdapi ścieżka jak niespodziewanie się pojawiła tak i zniknęła. Trochę błądzenia. Na szczęście napatoczyła się starsza pani, która wskazała dokładnie jak trzeba jechać. I znów miłe zaskoczenie w postaci kilku kilometrów ścieżek rowerowych. W Marcinowie na 80 km odcina mi prąd. Nie ma wyjścia trzeba się zatrzymać aby zregenerować siły. Dalej bez większych przeszkód jadę na Węgorzewo. W Popiołach na 105 km krótki postój na uzupełnienie płynów. I dalej w drogę. Niestety natknąłem się na remonty co utrudniało jazdę. Tu dziękuję Państwu, którzy w miejscowości Budry jechali za mną dobre parę km i nie próbowali na siłę wyprzedzać w przeciwieństwie do ciężarówki kilka km wcześniej. Widać są jeszcze normalni kierowcy. Przy wjeździe do Węgorzewa pierwsze wrażenie - miasto chaosu. Remonty robione bez składu i ładu a oznakowania pozostawiają dużo do życzenia. Daje wyraz mojemu niezadowoleniu na poczcie co obruszyło jednego autochtona. Ale co tam. Jadę do portu odpocząć i coś zjeść. 



Po drodze odwiedzam punkt informacji turystycznej. Przemiła pani odpowiadała na dziesiątki moich pytań. Dziękuję za folder i mapę. W podziękowaniu bez ociągania się wypełniam ankietę na temat Warmii i Mazur. Po dłuższym postoju ruszam dalej. I znów miłe zaskoczenie w postaci ścieżek rowerowych, które są również robione przy wjeździe do tejże miejscowości. 
W Pozezdrzach nagły zwrot w las w kierunku Węgorzewa. W końcu być i nie zobaczyć bunkra - kwatery polowej słynnego hodowcy drobiu i królików Heinricha Himmlera było by nietaktem Emotikon wink Dalej ruszam na Kruklanki gdzie zaczyna brakować mi picia. Najbliższy sklep dopiero w Sołtmanach, który pełni również rolę "miejscowego centrum kulturalno-rozrywkowego". Okazuje się, że przejechałem już 157 km, a więc jest nowy rekord. Jeszcze tylko 10 km i docieram do Wydmin.

Komentarze

  1. Wpis jest wspomnieniowy sprzed roku, więc podejrzewam że rekord przejechanych km jeszcze nie raz został pobity :) Gratuluję pasji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mazury, to mój cel na kolejny rok ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rower to nie moja działka, ale podziwiam zapał 😃

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłem prawie we wszystkich tych miejscowościach. Najbardziej podobało mi się w Olecku. Szczególnie bulwar i przystań nad J. Olecko Wielkie oraz dawny rynek.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz