Dwa dni nad morzem, mimo silnego wiatru to było trochę za mało. Nie ukrywam, że od wtorku już mnie nosiło aby ruszyć ponownie w teren. Upalna pogoda nie sprzyja wyprawom rowerowym. Nie mniej jednak dziś postanowiłem ruszyć w teren. Trochę posiłkowałem się polskimi kolejami, które dość sprawnie dowiozły mnie do stacji Brzeg. Z dworca skierowałem się do miejscowego muzeum, które mieści się w dawnym zamku śląskich Piastów. Na miejscu okazało się, że do otwarcia pozostało mniej więcej pół godziny. Z jednej strony nie chciało mi się czekać. Z drugiej zaś czasu na zwiedzanie miałem mnóstwo. To przeważyło, że postanowiłem poczekać. Dobrą godzinę zajęło mi zwiedzanie udostępnionych do zwiedzania sal.
Po zakończonym zwiedzaniu można było ruszać w kierunku głównego celu dzisiejszej wyprawy czyli Muzeum Motoryzacji Wena w Oławie. Do pokonania miałem niecałe 20 kilometrów. Fragmentami droga była kiepska, za to bez jeżdżenia po Oławie sprawnie dotarłem do Muzeum. Nie będę ukrywał, że dużo się spodziewałem po tym całkiem nowym, bo otwartym dopiero rok temu muzeum. Od razu przyznam, że się nie zawiodłem. Bilet wstępu kosztuje 50 złotych. Czy to dużo? Biorąc pod uwagę ilość eksponatów jakie można zobaczyć to cena nie wydaje się wygórowana. A co możemy zobaczyć? Tego nie sposób opisać w tak krótkim tekście. Skupię się na tych, które mnie osobiście najbardziej się podobały. Grubiaństwem było by nie rozpocząć od pozostałości legendarnego malucha Adama Mechanika z Królów Żyta. Ostatnio Roman Wielkopolski oddał do muzeum bizona. Póki co nie można go jeszcze oglądać. Wśród pojazdów, które można obejrzeć są nie tylko samochody z Polski, ale również z wielu innych europejskich państw. Moją uwagę rzecz jasna przyciągnął wóz techniczny z 30. edycji wyścigu dookoła Polski.
Z innych pojazdów warto poświęcić nieco czasu aby przyjrzeć się ciągnikom czy bolidowi F1. Wśród pojazdów jest również jeden szczególny. To samochód, który trafił do muzeum po ubiegłorocznej wrześniowej powodzi. Patrząc na ten pojazd można sobie wyobrazić siłę żywiołu jakim jest woda. Muzeum Wena w Oławie to nie tylko samochody. To także rowery i motocykle, których również możemy zobaczyć w sporej ilości. Bez wątpienia na uwagę zasługuje makieta wymyślonego miasteczka czy imitacja miejsca wypoczynku ze słynną przyczepą kempingową z Niewiadowa.
Na szczególną uwagę zasługuje pokój, w którym jeden z mieszkańców naszego kraju przetrzymywał malucha. Poza tym są jeszcze co najmniej trzy ciekawe miejsca. Pierwsze to zaaranżowany bazar z okresu PRL, drugi kina umieszczone w popularnym ogórku, gdzie można dowiedzieć się co nieco o gospodarce PRL. Wreszcie jest bar rodem z minionego systemu politycznego. Można tam zamówić chleb ze smalcem, galaretkę, ciasto. Oczywiście kawę, herbatę jak i oranżadę.
Co jeszcze możemy zobaczyć? Dużo można wymieniać. Jest kiosk ruchu, stacja CPN, mnóstwo pamiątek z okresu PRL.
Wśród wielu eksponatów można odnaleźć również Syrenę, która miała promować EURO 2012. Przy kasie jest sklepik za pamiątkami. Jest też drugi bar. Tym razem Bar z Żuka. Rzecz jasna nie odmówiłem sobie obiadu w tak ekskluzywnym miejscu. W menu trochę brakuje pomidorowej, mielonych czy schabowego. Ale są za to domowe pierogi. Jest i oranżada. A posiłek można zjeść w ciekawej aranżacji.
W mojej ocenie Muzeum zdecydowanie warto odwiedzić. Z uzyskanych informacji wynika, że wkrótce będzie ono powiększane o kolejną halę, w której znajdą się kolejne eksponaty. Wychodzi więc na to, że trzeba będzie ten obiekt odwiedzić raz jeszcze.
A tymczasem po trzech godzinach nie pozostało nic innego jak skierować się jeszcze do centrum. Na koniec zaś pojechać na dworzec by resztę wycieczki kontynuować już polskimi kolejami.
Komentarze
Prześlij komentarz