Ostatni dzień kwietnia upłynął mi pod znakiem rajdu Klubu Turystycznego PTTK. Miałem przyjemność prowadzić grupę rajdowiczów. Naszym celem był Złoty Potok i Czatachowa.
Wyruszyliśmy spod Urzędu Miasta ścieżką rowerową w kierunku Suchej Wsi. Dalej leśnymi duktami śmignęliśmy do Ojrzenia. Skręt w prawo i jedziemy do Gidel. Sprawnie docieramy do tej niewielkiej miejscowości, która szykuje się do dużej uroczystości. Ponownie skręcamy w prawo jadąc do Garnka. W tej kultowej niemal już miejscowości zatrzymujemy się. Pamiątkowe zdjęcie musiało być. Po prostu musiało. Na rynku w Przyrowie robi krótką pauzę i jedziemy do Złotego Potoku. Dworek Krasińskich będący obecnie siedzibą Muzeum Regionalnego punkt pierwszy naszej eskapady.
Jedziemy dalej. Czerwony szlak to chyba nie był najlepszy pomysł. Momentami robi się mocno ekstremalnie. Ale daliśmy radę. Zakręcamy do pstrągarni Raczyńskich. Czas na posiłek. Po regeneracji sił można było udać się do Bramy Twardowskiego.
Czas na pamiątkowe zdjęcia i śmigamy do zamku Ostrężnik. Miejsce bardzo ładne, choć często pomijane przez turystów. Powoli zbieramy się do ostatniego punktu rajdu. Podjazd do pustelni w Czatachowej nie jednej osobie daje się we znaki.
Odpoczynek i można ruszać w drogę powrotną. Tym razem bez żadnych leśnych duktów śmigamy przez Trzebniów, Ludwinów, Gorzków Nowy do Złotego Potoku. Dalej tą samą drogą co przed południem jedziemy na Przyrów. Przy wjeździe to tej miejscowości zatrzymujemy się przy urokliwym Kościele św. Mikołaja. Przy okazji okazuje się, że Gwidon ma w przednim kole jakieś mikro przebicie i trzeba dopompować koło. Cóż bywa i tak.
Opuszczając Garnek mamy już ponad 100 km w nogach. Dojeżdżamy do Gidel. Dalej już tylko Ojrzeń i leśnymi duktami dojeżdżamy do Radomska.
Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna za udział w rajdzie.
Moj hubby jest zapalonym kolarzem , jezdzi nawet do pracy choc jego samochod czeka w garazu. Dawniej jezdzilismy razem na wycieczki , jednak uwielbiam spacery po lesie i dlatego i dla auta zradzilam samochod , poniewaz mieszkam w duzym miesiec i aby pospacerowac zmuszona jestem dojechac aaa moj hubby czesto jedzie ... rowerem.
OdpowiedzUsuńWspanialych wycieczek i aby jak najmniej wymieniac kola :)