W Góry Świętokrzyskie będę chciał wrócić

Remonty drogowe w Chęcinach na szczęście już się skończyły co w znacznym stopniu ułatwia wjazd i wyjazd z miejscowości. Pomny doświadczeń z poniedziałku postanowiłem ominąć Włoszczowę a tym samym przetestować zupełnie inną trasę. 
Do samego Bocheńca jechałem sobie drogą rowerową. Przy moście na Wiernej Rzece robię krótki postój aby zrobić małą sesję zdjęciową. 

Po krótkim postoju ruszam już główną drogą do Małogoszczy. Jedzie się średnio. Niby jest ciepło, ale wiejący wiatr daje mi się we znaki. Powoli mijam kolejne miejscowości, robiąc co jakiś czas przerwy na uzupełnienie płynów. Jadąc dość mocno pagórkowatym terenem odhaczam kolejne miejscowości. W Krasocinie zgodnie z złożeniami nie skręcam na Włoszczowę, ale odbijam nieco w bok na Oleszno. I trzeba przyznać był to dobry krok. Ruch niewielki a do tego zakaz dla tirów, więc mimo pagórkowatego terenu można było jechać bez większych obaw. W samym Olesznie dopytuje jak dojechać do Kluczewska. Wszak w tejże miejscowości jak do tej pory byłem bodaj tylko raz. Jadąc spokojna drogą wśród lasów mogłem podziwiać jak budowany jest most na centralną magistralą kolejową. Wyjeżdżając w Kluczewsku odbijam w kierunku Przedborza. Zatrzymuje się na krótko w Stanowiskach. Tam przypominam sobie, że nie muszę jechać aż do Dobromierza by później pojechać na Krzętów. Zaraz za Stanowiskami jest przecież skrót przez Łapczyną Wolę gdzie są pozostałości zboru ariańskiego. W tej ostatniej miejscowości w sklepie od autochtonów dowiedziałem się, że most w Krzętowie po wymianie około 10 desek znów został otwarty. I faktycznie przejeżdżając most na Pilicy widać, że wymieniono raptem parę desek. Na dłuższy postój zatrzymuje się w Wielgomłynach. Potem jeszcze na krótko w Kobielach Wielkich. Następnie już prosto do Radomska kończąc dzisiejszy etap wynikiem 99 kilometrów.    

Komentarze