Bachusikowa Zielona Góra

Z mieszanymi uczuciami opuszczałem rano Nową Sól. Niby trochę się pokręciłem po tym województwie lubuskim, ale tak naprawdę to poza wyprawą do Żagania nie zwiedziłem zbyt dużo. 
Poniedziałkowy rekonesans w ulewnym deszczu dziś się przydał. Głównie dlatego, że bez problemów wyjechałem z Nowej Soli na Otyń. W tej ostatniej miejscowości skręciłem w odpowiednim miejscu dzięki czemu uniknąłem bardzo niebezpiecznego fragmentu w Niedoradzu. Bocznymi drogami dojechałem do Zatoniów, które to jak już wiecie stanowi część Zielonej Góry. Piękną drogą rowerową jechałem jeszcze z 8 może 10 kilometrów aż dotarłem do centrum Zielonej Góry. Miałem trochę czasu do pociągu to podjechałem do Parku Winnego. Niestety Palmiarnia była jeszcze zamknięta. 
Skierowałem się więc w okolice Starego Rynku. Trzeba przyznać, że był to bardzo dobry wybór. W informacji turystycznej uzyskałem rewelacyjnie zrobioną mapkę dzięki, której mogłem trochę się pokręcić po malowniczych i tętniących życiem uliczkach. Przy okazji co nieco zwiedziłem. Zatrzymałem się przy Wieży Głodowej, podziwiałem szachulcowy kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej. Rzecz jasna nie ominąłem pomnika Bachusa, który nierozerwalnie związany jest z Zieloną Górą. Wszak miasto to uważane jest za polską stolicę wina. A skoro tak to i ja dzięki wskazówkom pani z informacji turystycznej odszukałem jeden ze sklepów i zakupiłem małe co nieco do degustacji. Niejako przy okazji natrafiłem na trzy bachusiki, które rozsiane są po Zielonej Górze. na koniec przyszedł czas na lody i kawę. Dalej już tylko na dworzec ale z myślą, że warto tutaj będzie jeszcze zawitać. Choćby po to aby na spokojnie zwiedzić większą część atrakcji Zielonej Góry. 

Komentarze