Skansen plus runda VeloDunajcem

Różne pomysły chodziły mi na dzisiejszy końcowy etap mojej wyprawy w góry. Pierwotnie planowałem ruszyć rano i dotrzeć do Dębicy. Rozważałem również przejazd do Bochni. Pomny jednak doświadczeń z poniedziałku postanowiłem nie ryzykować. Stanęło na tym, że jadę zwiedzić Sądecki Park Etnograficzny i jeśli czas pozwoli zrobię sobie jeszcze rundę VeloDunajcem. Co by nie mówić po względem infrastruktury rowerowej Nowy Sącz jest bardzo dobrze rozwinięty. 
Po zakupie biletów na pociąg ruszam w kierunku Sądeckiego Parku Etnograficznego. Z uwagi na panującą sytuację nie można wejść do żadnego obiektu, ale i tak warto tam zajrzeć. W końcu 8 złotych za spacer po skansenie to nie są jakieś duże pieniądze. Sam skansen składa się z blisko 80 różnego rodzaju budynków. Są one podzielone tematycznie. Mamy więc budownictwo Lachów Sądeckich, Górali Sądeckich, Pogórzan, Łemków, Cyganów Karpackich czy wreszcie Kolonistów Józefińskich czyli tak właściwie Niemców Galicyjskich. 


Ze skansenu kładką można przejść jeszcze do Miasteczka Galicyjskiego. Tę atrakcję dziś odpuściłem. Tak aby mieć pretekst aby jeszcze tutaj wrócić. Wszak nie udało mi się wszystkiego zobaczyć co miałem w planach. A tereny są tak atrakcyjne turystycznie, że warto tutaj wrócić. 
Powierzchowny spacer po skansenie zajmuje około godziny. Po skończeniu zwiedzania miałem jeszcze chwilę czasu aby zrobić choć małą rundę trasą VeloDunajec. Jest ona częścią EuroVelo 11. Mam nadzieję, że doczekam chwili aż ta ostatnia zostanie zrealizowana do końca. Choć i tak warto było by jeszcze VeloDunajcem pojechać w kierunku Nowego Targu choćby po to aby objechać dookoła Jezioro Czorsztyńskie. A podobno warto wybrać się na taka przejażdżkę. Pomysłów na kolejne trasy w tamtym regionie mi nie brakuje. Pewnie kiedyś przyjdzie czas na ich realizację. 

Komentarze