Ewina - zdążyć zanim wyburzą pomnik

Niektórzy z Nas wczoraj a niektórzy dziś Narodowe Święto Zwycięstwa. Korzystając ze sprzyjającej aury wybrałem się dziś na małą przejażdżkę do miejsca, które co jakiś czas wzbudza kontrowersje. Mam tu oczywiście na myśli pomnik upamiętniający bitwę pod Ewiną. W ostatnim czasie co i rusz słychać, że należy ów pomnik rozebrać. Nie ukrywam, że z ciekawością jechałem sprawdzić czy Ewina nie podzieliła losów Jasienia i Ojrzenia. 
Pojechałem nieco inną drogą niż zwykle jeżdżę na Ewinę. Ruszyłem na Strzałków i dalej Orzechówek. Potem skręt w prawo i boczą drogą jechałem sobie w stronę Gidel. Nie ukrywam, że trasę tę w ostatnim czasie pokonuję dość część. W Niesulowie odbijam w lewo i kieruję się w stronę Ewiny. Droga, która jakiś czas temu była całkiem ładnie zrobiona jest w coraz gorszym stanie. Wszystko przez ciężki sprzęt, który wywozi się drewno. Co chwilę mijałem całe połacie wyciętych lasów. Wokół czuć było zapach sosnowej żywicy. Docieram do Ewiny. Pomnik stoi. Nawet ktoś złożył kwiaty i zapalił znicze. 


Chwila na odpoczynek i zastanowienie. Od 1945 do 2015 roku w dniu 8 maja obchodziliśmy Narodowe Święto Zwycięstwa i Wolności. Warto wspomnieć, że tuż po wojnie przez kilka lat ten dzień był nawet wolny od pracy. Dziś właściwie o nim nie pamiętamy. 
Tak patrząc na pomnik bitwy pod Ewiną zastanawiam się komu on przeszkadza? Mam nadzieję, że się uchowa i będzie można zorganizować w to miejsce jeszcze nie jeden rajd. 
Z zadumy wytrącają mnie nadjeżdżające w sporej ilości samochody. Wytacza się z nich lud, który mimo suszy w lesie rozpala ognisko i puszcza muzykę. To dobry czas na powrót. Dojeżdżam do Niesulowa odbijam na Gidel. Stamtąd przez Pławno wracam do Radomska. 

Komentarze