Pod wiatr na Pustynię Siedlecką

Dobra pogoda w połowie października nie często się zdarza. Takie niezłe okienka pogodowe trzeba po prostu wykorzystywać. Dziś w kilka osób zgodnie z ubiegłotygodniowymi ustaleniami pojechaliśmy zlokalizować Pustynię Siedlecką. Większość osób pewnie słyszała o Pustyni Błędowskiej, ale o Pustyni Siedleckiej wiedzą tylko nieliczni. 
Wczesnym rankiem ruszyliśmy spod Urzędu Miasta w kierunku Gidel. Najpierw ścieżką rowerową a później niewielki kawałek duktem leśnym. Po wyjechaniu na drogę asfaltową można było śmigać do Gidel. Tam odbiliśmy na Garnek. Niestety mimo ładnej pogody dokuczał nam bardzo silny wiatr, który tradycyjnie wiał oczywiście w twarz. W Garnku zrobiliśmy mały postój i ruszyliśmy dalej w kierunku Przyrowa i Janowa. Przed tą ostatnią miejscowością znów robimy mały postój. Za Złotymi Potokiem skręcamy w prawo i jedziemy w kierunku miejscowości Siedlec. Po krótkich poszukiwania i konsultacjach z autochtonami dotarliśmy na miejsce docelowe. Pustynia Siedlecka to dawne wyrobisko piasku. Obecnie stanowi raj dla quadów i motocykli enduro. Obszar jaki zajmuje to jakieś 30 hektarów. Ma jednak przynajmniej jedną wydmę, na którą warto się wspiąć. Bez wątpienia miejsce to jest jedną z atrakcji Jury Krakowsko-Częstochowskiej.

Po dłuższej pauzie ruszamy dalej w kierunku Olsztyna. W miejscowości Krasawa myli mnie drogowskaz w lewo. Zamiast jechać dalej główną drogą skręcamy w lewo. Ale po krótki odcinku skończył się asfalt. Krótko mówiąc trzeba było zawrócić. Po dojechaniu do Zrębic pytamy jak jechać na Biskupice. Tuż za Zrębicami niestety doszło do wypadku. Dwóch uczestników podczas zjazdu upadło na jezdnię. Po krótkich oględzinach rannych decyzja mogła być tylko jedna. Trzeba wzywać karetkę. Ta przyjechała dość szybko. W przypadku jednego poszkodowanego potrzebne było szycie łuku brwiowego. Drugi niestety dość poważnie złamał rękę. Po odjeździe karetki odstawiamy rowerowy poszkodowanych do najbliższego domostwa a sami ruszamy w stronę Olsztyna. W Biskupicach czekał na nas długi zjazd. W samych Olsztynie mieliśmy w planie zwiedzić dwa miejsca. Po wypadku nikt nie miał specjalnie ochoty a i czas nas nieco poganiał. Z daleka więc podziwiamy tzw. Mały Giewont. A z olsztyńskiego rynku gdzie robimy postój mieliśmy z kolei widok na ruiny warowni położonej tuz obok na wzgórzu.
Z Olsztyna ruszamy na Mstów a potem na Karczewice. Odbijamy w prawo na Garnek gdzie zatrzymujemy się na chwilę przy miejscu, gdzie pięć lat temu miałem wywrotkę. Dalej przez Skrzypiec jedziemy do Gidel. Tam robimy ostatni postój i ruszamy do Radomska. Na rogatkach miasta powoli zapada zmrok. 

Komentarze

  1. Dzięki za relacje. Bardzo lubie wracać na Twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pustynię Błędowską zaliczyłam , ale o Pustyni Siedleckiej pierwszy raz słyszę. No cóż, całe życie człowiek coś odkrywa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz