Rajd na odkrywkę z małym defektem

Drugi raz w tym roku wybrałem się na odkrywkową kopalnie węgla brunatnego w Kleszczowie. Tym razem poprowadziłem rajd rowerowy dla jednej z firm. Jak to bywa w takich wyprawach pojechały osoby o różnym zaawansowaniu jeśli chodzi o jazdę rowerem. Najważniejsze było jednak to, że grupa była zdyscyplinowana. A to jest w takich wyjazdach najistotniejsze.
Ruszyliśmy z ośrodka Malutkie Resort w kierunku Dobryszyc. Tam zatrzymaliśmy się na chwilę. W końcu nie każdy wie, że słynny Uwe Rappke z Czasu honoru czyli Przemysław Bluszcz pochodzi z tejże miejscowości. dalej pojechaliśmy przez Wiewiórów i Brudzice do Łuszczanowic. Po wjeździe do tej ostatniej miejscowości od razu było widać, że jesteśmy w nieco innym miejscu. Ścieżką rowerową dojechaliśmy niemal do samego punktu widokowego na kopalnie węgla brunatnego. Jak już byliśmy niemal na miejscu nieoczekiwanie stwierdziłem defekt w tylnym kole. Szybka wymiana dętki i Gwidon po kilku minutach znów był gotowy do jazdy. Odkrywka zawsze fascynuje mnie nieco księżycowym krajobrazem. 


Dziś była wyjątkowo dobra widoczność. Można było więc jeszcze bardziej upajać się pięknem krajobrazu. W drodze powrotnej sprzyjał nam wiatr, więc jechało nam się dużo szybciej niż do Kleszczowa. Bez większych problemów połykaliśmy kolejne kilometry zaliczając ich w sumie 38.   

Komentarze