U Zbója Madeja w Grotach Nagórzyckich

Idąc za przysłowiowym ciosem ruszyłem dziś w kolejną wyprawę rowerową. Tym razem wybór padł na tomaszowskie Groty Nagórzyckie. Miejsce to znalazło się na mojej liście obiektów do zwiedzenia w tym roku. Ostatnio w Tomaszowie Mazowieckim byłem dwa lata temu, ale wówczas zabrakło mi czasu na zwiedzanie wspomnianych grot.
Rano nie mogłem się jakoś rozbudzić skąd na trasę ruszyłem dopiero po 8:00. Ruszyłem na Przedbórz gdzie tradycyjnie zrobiłem zapasy jedzenia i pojechałem dalej. Słońce dziś trochę dawało się we znaki skąd w  Bąkowej Górze trzeba było zrobić krótki postój. Po krótkim odpoczynku ruszyłem dalej w kierunku Ręczna, pamiętając aby z kolei w Łęcznie skręcić w prawo. Dzięki temu zaoszczędza się parę kilometrów i wyjeżdża w samym Sulejowie. Stamtąd kawałek w górkę do dawnego opactwa Cystersów i w prawo w kierunku Smardzewic. Trasę tę pokonywałem już w tym roku jadąc do Zarzęcina. Przed tą miejscowością robię kolejny postój. W końcu dotarłem do Smardzewic. Jadąc droga główną zobaczyłem tabliczki informujące o tym jak dotrzeć do ośrodka hodowli żubrów, który niestety obecnie jest zamknięty, do Niebieskich Źródeł i Skansenu Rzeki Pilicy. Tabliczki informującej jak dojechać do Grot Nagórzyckich brak. Dziwne to tym bardziej, że obok wspomnianych źródeł i skansenu wchodzą one w skład tzw. tomaszowskiej okrąglicy. Wiedziałem, że muszę przejechać wzdłuż zapory na Zalewie Sulejowskim. Skręcam więc w prawo. Zaraz za zaporą odbijam w prawo, choć jak się później miało okazać mogłem jechać główna drogą i tez bym dojechał. Cóż brak oznakowań utrudnił mi nieco życie. W końcu udało mi się dotrzeć do miejsca docelowego po pokonaniu blisko 98 km.
Same Gorty Nagórzyckie znajdują się już na terenie Tomaszowa Mazowieckiego. Przed wielu laty wydobywano tu biały piasek wykorzystywany głównie w hutach szkła. Niestety w XX wieku groty przez wiele lat nie miały właściwego nadzoru skąd popadały w ruinę. W końcu w 2002 roku częściowo się zawaliły. Dopiero ten fakt obudził władze Tomaszowa Mazowieckiego aby coś zrobiły z tą atrakcją turystyczną. I tak dziesięć lat po zawaleniu otwarto tu Podziemną Trasę Turystyczną, która liczy 160 metrów. Niby niewiele ale warto odwiedzić to miejsce. Zwłaszcza, że można tutaj napotkać słynnego zbój Madeja. Legendę o nim można przeczytać na stronie grot. 


Jeszcze przed zwiedzaniem oberwało się pracownikom Grot Nagórzyckich za brak oznakowań. W sumie chyba niewinnie bo wszak wszystko w rękach dyrekcji Miejskiego Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim, które zawiaduje obiektem. Nic, w najbliższych dniach wystosuję odpowiednie pismo w tej sprawie. Po zwiedzeniu Grot i małym odpoczynku można było ruszać z powrotem. Biorąc pod uwagę fakt, że było dość późno a trasa do pokonania spora postanowiłem Zalew objechać od strony zachodniej aby nieco skrócić drogę. Niestety brak odpowiednich drogowskazów strawił, że po krótkim kręceniu się bez sensu ruszyłem z powrotem wschodnim brzegiem Zalewu. W Sulejowie zrobiłem krótkim postój na jedzenie i wzdłuż ruchliwej DK 12 śmignąłem w kierunku Przygłowa. Tam uciekłem w lewo w boczna drogę, która prowadzi do Milejowa. Kiedyś już nią jechałem i wiem, że z jej oznakowaniem też nie jest najlepiej. Pojechałem więc bez żadnych kombinacji i przez Zalesice wyjechałem przy głównej drodze wiodącej do Radomska. Pewnie parę kilometrów więcej zrobiłem, ale pewnie w krótszym czasie biorąc pod uwagę fakt, że pewnie znów przyszło by mi kluczyć po lokalnych dróżkach.
I tak przez Rozprzę, Niechcice i Kamieńsk dotarłem do Radomska pokonując nieco ponad 184 km.   

Komentarze